Witam po dłuuuugiej przerwie!Niestety od jakiegoś czasu mam szlaban na laptopa i komórkę do końca wakacji. Dziś mi odwieszono karę bo jestem potrzebna xd No więc zapraszam na nowy rozdział.
--------------------------------------------------------------
Następnego dnia wstałam z lekkim bólem głowy. Spojrzałam na Jamesa, który słodko spał oparty plecami o moje łóżko. Wyglądał tak słodko.
-James, James.- Zaczęłam go szturać jakimś długim czymś przypominającym kredkę.
-Tak?- Otworzył oczy
-Szykuj się. Zaraz zaczynają się lekcje.
-Nigdzie bez ciebie nie idę.
-To musisz tu zostać bo ja w takim stanie do szkoły nie pójdę.
-Kochanie wiem, że nie pójdziesz. Ja zostanę z tobą dopóki nie będzie ci lepiej.- Uśmiechnął się do mnie
-Dziękuję ci.- Odwzajemniłam uśmiech. Po chwili przypomniałam sobie o Kamilu.- Gdzie Kamil?- Zaczełam się rozglądać.
-Tu jestem.- Powiedział wychodząc z łazienki.
- I jak?- Zapytałam go.
-Znalazłem go w jakimś barze. Dsypałem mu zabójczą ilość kokainy do drinka, który wypił. Włożyłem do kieszeni jeszcze kilka woreczków kokainy. Wszyscy pomyślą, że popełnił samobójstwo. A i oczywiście mam dla ciebie 5 wagonów LM'ów niebieskich. Aż dziwne, że tu takie sprzedają. My musieliśmy w NY kupować nielegalnie na rynku. Importowali je z Polski. A tu bez żadnych problemów.- rzucił mi na łóżko siatkę z fajkami.
-Dzięki. Za wszystko.- Odpowiedziałam i schowałam wszystko do szafki nocnej.
-Nie ma za co młoda.- Odpowiedział i wlazł w śpiwór na ziemi, który przygotowała mu Olivia.
Po chwili do pokoju ktoś zapukał.
-Proszę.- Powiedziałam, a do pokoju weszły dziewczyny.
-Hej. I jak się czujesz?- Zaczęła Claudia.
-Do bani.
-A co to za... osoby?- Mo wskazała na Kamila i Oliwię.
-Jesteśmy futrzakami.- Zaśmiała się Oliwia. Myślałam, że śpi. Dziewczyna wstała i poszła do pokoju.
-Tak, tak. To jest futrzak Oliwia i zjeb Kamil. Starzy znajomi.- Powiedziałam.
-Okey. Kiedyś nam to pewnie wyjaśnisz.- Powiedziała Vivi.
-Teraz już musimy iść do szkoły.- Dokończyła Claudia.
-Powiedzieć w szkole, że cię nie będzie przez jakiś czas?- Zapytała Mo.
-Nie. Nic nie mówcie. Nie wiecie co się ze mną dzieję i nie wiecie kiedy wrócę. Taka ma być oficjalna, szkolna wersja.
-Dobrze. Widzę, że jesteś z Jamesem, który się tobą zajmie... ale pamiętaj, że w każdej chwili możesz na nas liczyć.-Powiedziała Vivi i wszystkie sobie poszły. Westchnęłam i sięgnęłam do jedną paczkę fajek. Wyjęłam jednego i rzuciłam ją Jamesowi
-Dzięki.- Uśmiechnął się chłopak. Wyjął sobie jednego i odrzucił mi paczkę. Po chwili wróciła Oliwia i usiadła na parapecie.
-Dobra. Jak ci miną te wszystkie urazy i tak dalej to potrenujemy samoobronę i atak.- Powiedziała nie patrząc w moją stronę
-Po cholerę?
Po cholerę?! - Gwałtownie na mnie spojrzała.- Chcesz żeby znowu się coś takiego stało?! Bo ja nie! Całe życie ja się tobą zajmowałam i nie wiem jak mogłam pozwolić żeby to się wydarzyło. Jak ja mogłam w ogóle pozwolić ci wyjechać do LA bez żadnej umiejętności obrony? Albo się nauczysz obrony albo wracasz ze mną do NY. Wiem, że jestem tylko 3 miesiące starsza ale tak czy siak jesteś na mojej głowie. Pamiętaj, że w twojej szkole myślą, że Kamil jest twoim opiekunem. Bez nas nawet nie mogłabyś się tu uczyć. Muszę dopilnować przy najmniej żebyś była bezpieczna. Nie wybaczyłabym sobie gdybyś zginęła.- Z każdym słowem mówiła coraz ciszej. Spuściłam głowę i zaciągnęłam się dymem.- Przepraszam. Nie chciałam krzyknąć. Po prostu się martwię. To ja zaproponowałam ci wyjazd i czuję się za ciebie odpowiedzialna.
-Dziękuję ci za wszystko. Nauczę się samoobrony. Ale jak mi wszystko przejdzie.- Powiedziałam po chwili i spaliłam do końca papierosa. Przykryłam się szczelniej kołdrą i spojrzałam na Jamesa.
-Przynieść ci jakieś śniadanie?- Zapytał chłopak.
-Tak po proszę.- Uśmiechnęłam się, a chłopak wyszedł z pokoju. Po jakimś czasie wrócił z czterema talerzami naleśników. Jeden położył na szafce obok mnie, jeden podał Oliwi, jeden położył na szafce żeby Kamil zjadł jak wstanie, a ostatni postawił sobie na kolanach i zaczął jeść. Po śniadaniu leżeliśmy wszystcy rozmawiając na różne tematy.
---------------------------------------------------------------------
Sorka, sorka, sorka. Wiem, że rozdział strasznie krótki ale muszę spadać. Kolejny pewnie we wrześniu. Co myślicie o Oliwi i Kamilu? I ogółem o tym opowiadaniu? Mi się podoba mimo, że ma dziwną tematykę :) Czekam na wasze komy.
Papatki
Nicole:**