piątek, 4 października 2013

rozdział 12

Hej. Wiem, wiem, wiem. Daaaawno mnie nie było. Niestety dostaję jedną kare za drugą XD Taki mój fart :D W każdym razie zapraszam na kolejny rozdział
---------------------------------------------------------------
Po kilku tygodniach wreszcie pozwoliłam się do mnie zbliżyć Oliwi. Po miesiącu wyszłam do ogródka za domem, Po półtorej miesiąca przytuliłam się do Jamesa, po dwóch miesiącach napiłam się piwa z Kamilem, teraz przyszła kolej na naukę samoobrony. 
-Teraz złap mnie za rękę.- Powiedziała Oliwia. Zrobiłam co kazała.
-Co myślisz o Jamesie?- Wykorzystałam moment kiedy chłopak jest w szkole. Ich menager mocno na niego nawrzeszczał, że przestał pojawiać się na lekcjach.
-Wydaję się spoko. Nie mój typ. Ale tego pewnie się domyślasz. Teraz złap mnie za kark. Szczerze zdziwiłam się, że masz takiego lalusiowatego chłopaka. Zawsze myślałam, że nie lubisz takich chłopaków.
-Czemu tak myślałaś?
-Zawsze takich wyzywałaś od pedałów.
-Masz racje. Nigdy nie gustowałam w takich chłopakach ale w Jamesie jest coś co mnie przyciąga. Ma coś w spojrzeniu.
-No zauważyłam jak się w niego wgapiasz. Jakbyś cholera chciała go zgwałcić na miejscu. Teraz podeprzyj nogą o moje kolano.
-Oj nie jest tak źle. Przecież nie myślę cały czas o jednym.- Zgrabnie ją przerzuciłam na podłogę.- On chyba też nie.
-Nieźle ci idzie. Wiesz nie jestem taka pewna. Co prawda ja to prawie nigdy nie ufam nikomu w stu procentach ale ja po tym co przeszłaś to bym mocno uważała.
-Będę uważać ale i tak mam wrażenie, że on jest w porządku. Na pewno nie jest taki jak Damian. Pamiętasz tego szmaciarza?
-Ależ oczywiście. Jakbym miała wrócić do naszego rodzinnego miasta to tylko i wyłącznie po to żeby mu obić mordę. Pierdolony skurwiel. Teraz obrona jak ktoś cię zaskoczy z tyłu.
-Sama bym tam pojechała i mu coś zrobiła, gdyby nie to, że możliwie nadal nas szukają. A dodatkowo tam mieszkają osoby, które nas znają. To zbyt ryzykowne.
-Ty mi mówisz o ryzyku kiedy to ty najbardziej zawsze ryzykowałaś. I prawie zawsze z jakiegoś miernego powodu
-Nie zawsze.
-Ach no tak. Przecież po to żeby z nami uciekać też miałaś jakiś powód ale nie chcesz powiedzieć jaki. Mądre bardzo. Gdyby nie twoja groźba to bym cię tam zostawiła. Teraz położę ci od tyłu rękę na barku.
-Miałam ważny powód. I nie mów, że żałujesz tego, że pojechałam z wami. Co byście bez mojej osoby zrobili?
-Żałować, nie żałuję. Fajnie jest cię mieć w miarę nie daleko. Teraz złap mnie prawą ręką za nadgarstek.
-No właśnie. Zresztą nie wiesz dlaczego tak mi zależało na ucieczce, więc proszę nie próbuj mnie oceniać, że bez powodu to zrobiłam. Jak kiedyś się odważę to ci powiem.
-Jak chcesz. Wiesz, że ja nigdy nie naciskam, więc jak zechcesz to powiesz. Teraz drugą ręką złap za mój kark.
-I to w tobie lubię. Nigdy nie dopytujesz się o coś czego nie chcę się mówić. Nie naciskasz tylko spokojnie wysłuchasz lub odpuścisz.
-Ma się ten dar. Dobrałyśmy się jak w korcu maku. Ale w końcu znamy się prawie 18 lat. Teraz lewą nogą podetnij moją prawą i jednocześnie pociągnij dwoma rękami do przodu. Nie puszczając mojego karku i nadgarstka.
-Dokładnie. Ciekawe czy nasze mamy wpadły na to, że uciekłyśmy razem.
-Na pewno. W końcu obie zniknęłyśmy w tym samym dniu. 
-Heh. To musiał być lekki wstrząs.- Uśmiechnęłam się pod nosem i sprawnie ją przewróciłam.
-Dokładnie. Teraz pokarz jakbyś mi wykręciła rękę.- Zademonstrowałam ruch.- Doskonale. Na dziś starczy. Co planujesz na sobotę?
-A co jest w sobotę?
-No przecież jak to? Nie wiesz? No nie gadaj. Kurdę jest 31 stycznia! 
-Czekaj. Stycznia? To już jest nowy rok?
-Tak. Nie wychodziłaś z terenu domu od prawie 5 miesięcy. Czas by to zmienić. 
-Masz racje. Zakupy?
-Czemu nie. Ale teraz ty czekaj. Zgrabnie zmieniasz temat. To co planujesz na ten niesamowity dzień?
-Pewnie posiedzę w pokoju z tobą, Kamilem i Jamesem. 
-A te twoje koleżanki?
-Podobno przyjaciółki. Nie wiem co z nimi. Od dłuższego czasu nawet się mnie nie pytały jak się czuję ani nawet do mnie nie zaglądały. Zupełnie jakbym nie istniała.
-To nie ich wina. Kamil postanowił, że tak prędzej dojdziesz do siebie i powiedział im, że mają do ciebie na razie nie zaglądać. One się go chyba boją.
-Nie dziwie się. Skoro to wina Kamila to chyba trzeba by mu przywalić.
-Moja krew. Ja idę na chwilę na dół. Ty w tym czasie się przebierz.- Oliwia wyszła z pokoju, a ja ubrałam na siebie grube, ciemne dżinsy, czerwoną koszulkę z nadrukami (oczywiście za dużą) i granatową bluzę, którą kupiłam bo wyglądała identycznie jak bluza Maslowa, która tak cholernie mi się spodobała. Wyszłam z pokoju i prawie zderzyłam się z Kamilem. Od razu odskoczyłam na bok lekko dysząc.
-Sorki, nie chciałem.
-Czemu powiedziałeś dziewczyną żeby nie zbliżały się do mnie?- Walnęłam prosto z mostu.
-Nie chciałem żeby cię denerwowały. Od razu zadawałyby pytania co się stało, a tego chyba nie chciałaś, racja?
-Mogłeś przy najmniej mi powiedzieć.- Odwróciłam się i poszłam do kuchni, gdzie Oliwia przygotowała nam kanapki. 

**Jakiś czas później**


Właśnie z Oliwią wracamy do domu. Kupiłyśmy kilka koszulek i spodni. Na przystanku obok szkoły weszły dziewczyny i kumple James'a razem z nim.

-Hej.-Powiedział cicho i mnie delikatnie objął. Wszystkie mięśnie się we mnie spięły. Chłopak posłał mi smutne spojrzenie i odsunął się.
-Jula. Co się z tobą dzieje? Nie wychodzisz z pokoju, a jakiś typ łażący po domu zakazuję nam do ciebie zaglądać. O co w tym wszystkim chodzi?- Zapytała Claudia.
-Nie chcę o tym mówić. Ten chłopak to Kamil. Nie chciał żebyście do mnie zaglądały bo byłam przez jakiś czas... jakby to powiedzieć... no nie byłam w najlepszym nastroju.- Powiedziałam, a Oliwia prychnęła. Wszyscy się na nią spojrzeli.
-No co? Ty nie byłaś w złym nastroju. Do ciebie nie można było się zbliżyć bo ciskałaś piorunami z oczu.- Zaśmiała się, a ja podziękowałam jej w duchu, że nie powiedziała co się na prawdę stało. Wszyscy się trochę rozluźnili. 
-Juuuulcia.- Zaczęła Mo.
-Taaaak?
-Zroooobisz spaghetti? Proszę. Tak dawno nie robiłaś.
-Dobra. Niech ci będzie. Też chcecie?- Zwróciłam się do chłopaków.
-Jasne.- Powiedział szybko Carlos. Zupełnie jakby bał się, że jedzenie ucieknie mu sprzed nosa. Wysiedliśmy na odpowiednim przystanku i przeszliśmy się kawałek w stronę domu.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak wiem. Strasznie krótko. Niestety nie mam zupełnie nastroju, a jeszcze gardło mnie zaczęło boleć -.- Nienawidzę tego.  A teraz uwaga. Zapraszam każdego na mojego tumlra (http://nicolevampir.tumblr.com/), fb (https://www.facebook.com/nicole.ka.3597)  i aska (http://ask.fm/NicoleKarlo) . Smiało, nie gryzę XD



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz