piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 10

No więc tak. Po tym rozdziale pewnie stracę większość czytelniczek ale jak powiedziała Nina to mój blog i czytelniczki powinny to zrozumieć. Dziękuję ci Nino;*
Więc zapraszam do czytania.
--------------------------------------------------------------
Zaraz stanęłam na równe nogi. Do salonu jakby nigdy nic wszedł Bartek z nożem w ręce.
-O więc księżniczka jest w domu? Taką miałem nadzieję.- Uśmiechnął się chłopak i zaczął do mnie podchodzić. Z każdym jego krokiem oddalałam się pod ścianę aż w końcu znalazłam się w koncie i nie miałam gdzie uciekać. Podszedł do mnie na niebezpieczną odległość. Sparaliżował mną strach, gdy poczułam zimne ostrze noża na swojej szyi.Nie mogłam nic zrobić. Zamknęłam oczy żeby na to nie patrzeć.
-Ja zawsze mam to co chcę.- Powiedział Bartek i rozerwał mi bluzkę. Przez cały czas krzyczałam, płakałam. To nic nie dało. Zaczęłam błagać. Zareagował śmiechem. Po wszystkim wyrył mi nożem na piersi dużą literę B. Skuliłam się w kącie i płakałam. On jakby nic wstał, ubrał spodnie i wyszedł. Zostałam sama, w potarganych ciuchach z krwawiącą raną. Przesiedziałam tak kilka godzin. W pewnym momencie do domu wpadły dziewczyny. Pierwsza zobaczyła mnie Claudia.
-O boże Julcia.- Szepnęła i podbiegła do mnie.
-Nie! Zostaw mnie!- Krzyknęłam gdy kucnęła obok mnie i chciała mnie złapać za ramię. Mo rzuciła mi koc, którym się okryłam.
-Kto ci to zrobił?-Zapytała Vivienne.
-Bartek.- Ledwo słyszalnie szepnęłam jakby to imię miało mnie zabić.
-Zajebie gnoja!- Krzyknęła Mo no co się skuliłam.
-Mo nie krzycz. Widzisz, że jest przerażona.- Powiedziała Claudia, a po chwili zwróciła się do mnie.- Rozumiem, że teraz nie ufasz ludziom. Wiem, że każda próba dotarcia do ciebie skończy się niepowodzeniem. Ale pamiętaj. Masz nas. Wiem, że nie pozwolisz żebym opatrzyła ci ranę ale proszę żebyś sama to zrobiła. Potrzebujesz czegoś?
-Zabij.- Szepnęłam
-Co?
-Zabij mnie. Nie chcę żyć. Nie chcę tak cierpieć.- Powiedziałam ze strachem. Powoli wstałam. Poszłam do łazienki. Opatrzyłam ranę i poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku. Sięgnęłam pod nie i wyciągnęłam mały prostokątny przedmiot. Żyletka. Taka ostra. Taka nie pozorna, a może wybawić człowieka z największego bólu. Przłorzyłam ją do żyły.
-Nie.- Szepnęłam.- Jeszcze nie teraz. On musi mi za to zapłacić.- Zacisnęłam żyletkę w garści. Poleciała mi z dłoni krew. Żyletka jest na prawdę ostra. Zatamowałam krew. Po chwili do środka wszedł James.
-Proszę odłóż tą żyletkę.- Powiedział spokojnie chodź widziałam jak cały wrze z wściekłości. Pewnie dziewczyny mu powiedziały. Usiadł na podłodze obok łóżka. Wiedział, że mogę nad sobą nie zapanować jakby usiadł obok mnie.- Julcia. Przepraszam. Powinienem wtedy być z tobą.- Zaczął a ja mu przerwałam.
-Nie. To nie twoja wina. Nie mogłeś mieć wpływu na to co się stało. Poradzę sobie z tym. Wiem kto może mi pomóc. Teraz nie ufam nikomu. Nie chcę żeby ktokolwiek mnie dotykał. Mimo to kocham cię. I mimo to muszę zadzwonić po swoją ekipę. Nie może MU przejść to płazem.
-Jaką ekipę?
-Znajomych z mojego rodzinnego miasta.- Chwyciłam za telefon i wybrałam odpowiedni numer.
(rozmowa telefoniczna)
J: Hej
O: Siemka dawno nie dzwoniłaś.
J: Tak wiem i przepraszam. Bierz JEGO i przyjeżdżajcie do mnie. Ważna sprawa.
O: Przyjęłam. Będziemy dziś wieczorem
J: Dzięki.
O: Tylko mi powiedz czy on ma coś wziąć?
J: Wiesz dobrze co ma wziąć
O: Okey. Narka.
Ja: Pa
(koniec rozmowy telefonicznej)
-Będą dziś wieczorem. Przyrzeknij, że niezależnie co zobaczysz nikomu o niczym nie powiesz. Zwłaszcza policji.- Spojrzałam na Jamesa.
-Jeżeli nie będą w to zamieszane żadne prochy to przysięgam.
-Dobra. Moja koleżanka od zawsze pilnuję mnie żebym nic nie brała więc o prochy się nie martwię.
-To co oni mają zrobić?
-Dać nauczkę temu co to zrobił. Nie chcę żebyś ty mu coś zrobił bo wezmą cię za kratki, a ON dobrze się na tym zna.
-Jaki ON?
 -Moja ekipa składa się z mojej koleżanki i jego chłopaka. Jest 5 lat starszy. Ma na imię Kamil, w wieku 18 lat chodził jeszcze do 3 gimnazjum, pali, pije, zabija, taki typowy gangster. Znam go od dawna. Dużo z nim przeszłam i nie raz mi pomagał.
-Nie podoba mi się ten typek ale jeżeli ma ci pomóc to ja chylę przed nim czoło.
-Mam pytanie?
-Tak?
-Czy przeszkadza ci jak dziewczyna pali?
-Jeżeli to masz być ty to nie. Tylko nie wpakuj się w jakieś narkotyki.
-Dobrze. Na prawdę ci to nie przeszkadza?
-Dla ciebie wszystko. Wiem, że teraz mi pewnie nie będziesz ufała, ani nikomu innemu ale pamiętaj, że jestem przy tobie co by się nie działo.
-Wiem i dziękuję ci za to.- Na tym podobnych rozmowach zeszło nam do wieczora. Około 19 do środka wpadli ONI.
-Jestem Olivia, a to jest Kamil.- Powiedziała moja koleżanka wyciągając do Jamesa rękę.
-Miło mi. Jestem James chłopak Julii.
-No Lula nieźle się ustawiłaś.- Powiedział Kamil i chciał do mnie podejść.
-Nie podchodź-  Powiedziałam.
-Czemu? No nie gadaj, że po tylu latach nadal się mnie boisz?- Zaśmiał się chłopak. Na początku naszej znajomości trochę się go bałam ale to przeszłość.
-Ja się teraz boje kogokolwiek. A ciebie przestałam się obawiać kiedy jak miałam 13 lat zabrałeś mnie na piwo.
-Ta pamiętam to. Pół piwa i już się przewracałaś. Nie no beka była. Mam nadzieję, że teraz masz mocniejszą głowę.- Zaśmiał się chłopak.
-Chyba tak. Ale teraz nie o tym.
-No właśnie co ci się stało?- Zapytała Oliwia.
-Bo...
-Bo?
 -Zostałam zgw... zgw...- Nie mogło mi przejść to słowo przez gardło.
-Wiem co chcesz powiedzieć. Kto to zrobił?! Zabije gnoja!- Kamil zacisnął rękę na swoim plecaku.
-Po to po was zadzwoniłam. To zrobił Bartek. Chcę żebyś teraz ty mu coś zrobił.
-Ma oberwać lekko, mocno czy ma umrzeć.
-....Umrzeć ale tak żeby wyglądało to na samobójstwo. I żeby cię mnie wsadzili. I tak masz w zawiasach.
-Dla swoich wszystko. A twój chłopak nic nie wygada?
-Obiecał milczeć. Byle żeby w sprawę nie wchodziły prochy. Prawda James?
-Tak. Koleś zabij go i możesz nawet użyć do tego prochów np żeby wyglądało, że przedawkował ale Jula ma nic nie brać.
-W tym już moja głowa. Od dziecka ją pod tym względem pilnuję.- Powiedziała Oliwia.
-I za to ci dziękuję.- Powiedziałam.
-A ty.- Kamil wskazał na Jamesa.- Podoba mi się twoje rozumowanie. Opcje z prochami jeszcze przemyśle, a tym czasem.- Wyciągnął z plecaka paczkę LM'ów niebieskich.
-Jak za starych, dobrych lat.- Powiedziałam gdy on rzucił mi na łóżko paczkę. Wzięłam jednego papierosa i odpaliłam.- Tego było mi trzeba.- Rozłożyłam się na łóżku błogo zamykając oczy.
-Moja krew.- Zaśmiała się Olivia.
-Taa. Musimy pogadać zwłaszcza z tobą James.- Powiedziałam.
-Słucham cię kochana.- Odezwał się chłopak mocno wgapiając wzrok w paczkę leżąca obok mnie.
-Paliłeś kiedyś?
-Nie.
-A chcesz.
-....Chcę spróbować.- Powiedział po chwili, a ja rzuciłam mu jednego papierosa.- Nie tak.- Powiedziałam widząc jak chłopak nie udolnie próbuję go zapalić.- Olivia pokaż mu jak ma go odpalić. Jakby co ostrzegam, że pierwszym zaczniesz się krztusić. Później będzie lepiej. Ja miałam z górki bo mam płuca po ojcu.- Zaśmiałam się, a Olivia pokazała Jamesowi jak ma odpalać.
-To o czym chciałaś pogadać?- Zapytał Kamil siedzący na parapecie.
-No więc chciałam powiedzieć czemu to się wszystko stało. No więc w autobusie Bartek zaczepił mnie gdy byłam na chwilę sama i powiedział, że albo grzecznie wrócę do bycia punkiem i będę z nim albo mi coś zrobi i powie Jamesowi co się działo w Polsce. Kim byłam i takie tam. Zlekceważyłam to. Gdy dziś rano James odwiózł mnie z naszej cało nocnej randki.- Uśmiechnęłam się do chłopaka.- Usiadłam w salonie i pojawił się Bartek i dalej to domyślacie się co się stało.
-A kim byłaś w Polsce?- Zapytał James patrząc na odpalonego papierosa, którego jeszcze nie spróbował. W końcu się odważył. Wziął go do ust wciągnął dym i go całego wypuścił kaszląc.
-Mówiłam,  że pierwszym się będziesz krztusić. I nie zaciągasz się. Jak już wciągniesz dym do ust to weź jeszcze jeden szybki wdech żeby chociaż część trafiła tam gdzie powinna. W tym cała magia. - Powiedziałam i zaciągnęłam się dymem. Trochę wypuściłam nosem robiąc swój trik z kółeczkami, a reszta trafiła tam gdzie powinna.
-Dzięki.- Powiedział i zrobił to co kazałam. Teraz już nie zakrztusił się.- Faktycznie lepiej.- Przyznał.
-No więc co do pytania kim byłam w Polsce to w takim razie opowiem ci całą swoją historie. Kolegowałam się wtedy z taką Adą. Ale mimo to bardzo lubiłam przebywać z Olivią, którą znam od małego. Dowiedziałam się, że Olivia pali. Nadal ją lubiłam co nie mogło się zmienić. Później Olivia zaczęła się kumplować z Kamilem i później z nim zaczęła chodzić. Spotykałyśmy się przed szkołą, w jej trakcie i po. Zawsze w trójkę. Ja nie paliłam ale w końcu spróbowałam. Zaczęłam po trochu, a później paliłam już bardzo często. O dziwo nigdy się nie uzależniłam. Przerywałam to kiedy chciałam. Normalnie funkcjonowałam. Każdy się temu dziwił. Tylko nasza trójka wiedziała co się dzieję gdy jesteśmy razem. A co się działo? Po prostu rozmawialiśmy i paliliśmy. Wszyscy myśleli, że Bóg wie co robimy. Zaczęłam przez to mieć problemy w szkole i w domu. Z rodzicami nigdy się nie dogadywałam i w końcu Kamil załatwił 3 pokojowe mieszkanie w NY gdzie wszyscy uciekliśmy. Jest to pół dnia drogi z tond. Takim jakby przeczuciem wyprowadziłam się tutaj i o to jestem. Nikt nie wie o mojej przeszłości. Zwłaszcza dlatego, ze nic się nie działo. Tak na prawe Bartek pewnie chciał ci powiedzieć jedną z tych plotek, że co my robiliśmy itd. Tak na prawdę to nie licząc tego, że w wieku 12 i pół lat zaczęłam palić i zaliczyłam swój pierwszy kac to nic się takiego nie działo.
-Ale rodzice nadal myślą, że umarłaś.- Powiedział Kamil.- Wiesz co o tym sądzę. Ja nie miałem dla kogo tam gnić. Ojciec który mnie nienawidził i macocha, którą ojciec chciał zapełnić mi pustkę po zmarłej matce.
-Ja też nie miałam po co tam siedzieć. Znałaś moich rodziców i wiesz jacy byli.- Wtrąciła Olivia
-A wy nie wiecie jacy byli moi rodzice!- Naskoczyłam na nich.
-Bo nigdy nam nie powiedziałaś.- Powiedział Kamil, a ja odpaliłam kolejnego papierosa.
-I wam nie powiem. Przy najmniej nie teraz.- Powiedziała cicho, a po chwili dodałam.- Ej a pamiętacie teksty jakie urzywaliśmy?
-A jak byśmy mieli zapomnieć.- Zaśmiała się Olivia i przytoczyła jeden  nich.- Uga buga dawaj szluga.
Roześmiałam się na wspomnienie kiedy Kamil stał pod balkonem krzycząc to do mnie i dziwnie tańcząc.
-Albo mój. Trzymajcie w 5, a zabije 10.- Powiedział Kamil i oboje się zaśmialiśmy przypominając sobie jak on chciał zabić moją wychowawczynie a my z Oliwią go trzymałyśmy. Właśnie wtedy to wymyślił. Tak wspominając zleciał nam czas do późnej nocy.
-Ja już będę spadał.- Powiedział Kamil.- Czas załatwić tego pedała. Wrócę za kilka godzin.
-Spoko- Odpowiedziałam i się uśmiechnęłam. Chłopak wyszedł z pokoju, a później pewnie z domu.
-Okey to gdzie mogę się walnąć spać?- Zapytała Olivia.
-W szafie jest łóżko polowe. Rozłurz je gdzieś pod oknem. Kamil się położy w śpiworze na ziemi. A ty James zostaniesz prawda? Proszę. Nie chcę żebyś mnie zostawiał teraz.
-Spokojnie kochana. Nie ma zamiaru cię zostawiać. Tylko mi powiedz gdzie mogę się położyć.
-W szafie jest drugie łóżko polowe. Rozłuż je jak najbliżej mojego.- Uśmiechnęłam się. Chłopak zrobił to o co prosiłam, a ja zapaliłam jeszcze jednego papierosa.
-Uga buga dawaj szluga.- Zaśmiała się Olivia.
-A co twoje się skończyły?
-Taa. Wysłałam esa Kamilowi żeby w powrotnej drodze kupił kilka paczek. Taż chcesz?
-Niech załatwi mi kilka wagonów. Przyda się na potem zwłaszcza, że jeżeli ktoś zauwarzy, że pale to mogą mnie ze szkoły wyrzucić.
-Spoko.- Powiedziała i wysłała Kamilowi wiadomość.
-A teraz łap.- Rzuciłam jej paczkę. Wyjęła jednego i mi odrzuciła.- Też chcesz?- Zapytałam Jamesa, który rozłożył już się na prowizorycznym łóżku.
-Tak.- Odpowiedział bez wahania i wziął ode mnie jednego. Już bezbłędnie odpalił i się zaciągnął.
-Nie bierz za często. Nie wiadomo czy nie masz organizmu abstynenta i się nie uzależnisz szybko.- Powiedziałam i po chwili zasnęłam.
------------------------------------------------------------
Wiem, że teraz mnie zabijecie ale mówi się trudno. Wiem, że ten rozdział jest taki a nie inny ale napisałam go bo tak mnie naglę naszło. Skąd taki pomysł? Bo Lulja to taka ja. Przeszłość Julii to taka moja teraźniejszość (a właściwie to co działo się jakiś miesąc temu i nadal się dzieję ale na mniejszą skale). To co jest opisane to działo się ( i nadal po części dzieję) w moim, życiu. Oczywiście oprócz pierwszej sceny (bo po takim czymś bym się zabiła) i bez scenariusza z ucieczką z Polski.

Papatki
Nicole;**



wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział 9

Rano było mi bardzo zimno. Otworzyłam oczy i zobaczyłam śpiącego Jamesa. Nadal byliśmy na plaży. Słońce już zaczęło wschodzić. Wstałam i szybko się ubrałam. Kucnęłam obok mojego księcia.
-James.- Szepnęłam szturchając go w ramie.
-Hmm? Co? Jak? A hej kochanie.- Obudził się i od razu mnie pocałował.
-Hejeczka słońce.-Zaśmiałam się. Chłopak wstał, ubrał się i pociągnął za rękę do siebie.
-Kocham cię.- Powiedział i mnie pocałował.
-Ja ciebie też.- Odpowiedziałam, gdy się od siebie odsuneliśmy. Usiedliśmy na kocu i obserwowaliśmy piękny wschód słońca. James objął mnie ramieniem, a ja oparłam swoją głowę o jego ramię.- Pięknie tu.- Szepnęłam.
-Prawie tak pięknie jak ty.- Zaśmiał się Maslow.
-Nie jestem piękna.- Powiedziałam. Chłopak westchnął i zaczął śpiewać jakąś piosenkę. Była wspaniała.


Nie wiem, dlaczego zawsze stajesz się tak niepewna
Chciałbym, abyś zobaczyła to, co widzę
Kiedy patrzysz w lustro
I dlaczego mi nie uwierzysz, gdy mówię
Że dla mnie stajesz się coraz piękniejsza każdego dnia
Kiedy przeglądasz czasopisma
I myślisz, że nigdy się nie zmierzysz (z dziewczynami z czasopism)
Mylisz się
Ponieważ jesteś moją dziewczyną z okładki
Myślę, że jesteś super gwiazdą, o tak, jesteś
Dlaczego tego nie wiesz?
Tak, jesteś tak bardzo piękna, że aż boli
To, co jest pod Twoją skórą
Piękno, które świeci wewnątrz
Jesteś jedyną, która rządzi moim światem
Moją dziewczyną z okładki
Och...
Moją dziewczyną z okładki
Och...
Chodzisz w kaloszach w idealny letni dzień
W jakiś sposób zawsze widzisz ciemną stronę wszystkiego
Gdy wszystko jest w porządku
Nosisz luźne ubrania, by zakamuflować swoje kształty
Och, ale wiesz, że kocham Cię dokładnie taką, jaką jesteś
Kiedy patrzysz w czasopisma
I myślisz, że nie jesteś wystarczająco dobra
Tak bardzo się mylisz, kochanie
Ponieważ jesteś moją dziewczyną z okładki
Myślę, że jesteś super gwiazdą, o tak, jesteś
Dlaczego tego nie wiesz?
Tak, jesteś tak bardzo piękna, że aż boli
To, co jest pod Twoją skórą
Piękno, które świeci wewnątrz
Jesteś jedyną, która rządzi moim światem
Moją dziewczyną z okładki
Masz serce ze złota, idealny oryginał
Chciałbym, byś przestałą być tak okropną dla samej siebie chociaż na chwilę
I kiedy widzę tę twarz, spróbowałbym na tysiąc sposobów
Zrobiłbym wszystko, abyś się uśmiechnęła
Ponieważ jesteś moją dziewczyną z okładki
Myślę, że jesteś super gwiazdą, o tak, jesteś
Dlaczego tego nie wiesz?
Tak, jesteś tak bardzo piękna, że aż boli
To, co jest pod Twoją skórą
Piękno, które świeci wewnątrz
Jesteś jedyną, która rządzi moim światem
Moją dziewczyną z okładki
Och...
Moją dziewczyną z okładki
Och...
Moją dziewczyną z okładki
Och...
Moją dziewczyną z okładki
Och...
Dziewczyną z okładki

-Piosenka piękna i bardzo cię kocham ale nie jestem twoją cover girl.
-Jesteś, kochana. Jesteś dla mnie całym światem i jeżeli będziesz mi gadała, że nie jesteś ładna i że nie jesteś  moją cover girl to będę ci co dzień uświadamiać, że jesteś i jesteś.- Powiedział chłopak i mnie pocałował. Wstaliśmy z koca i poszliśmy do samochodu chłopaka. Podwiózł mnie do domu i sam podjechał (a daleko nie miał XD) do siebie. Weszłam do środka i od razu przebrałam się w czarne dresy, szarą koszulkę i fioletową bluzę z kapturem. Położyłam się na kanapie w salonie i myślałam o tym co się wydarzyło. To było piękne. Moje rozmyślania przerwał głośny łomot. Ktoś włamał się do domu....
--------------------------------------------------------
Haha. I jak? Mogę powiedzieć, że za miło w następnym rozdziale nie będzie :)

Papatki
Nicole;**

niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 8

Reszta dnia minęła bardzo spokojnie. Właśnie wracam z paczką do domu autobusem.
-Kochanie?- James zamruczał mi do ucha.
-Taaaak?- Zaśmiałam się.
-Co powiesz żebyśmy ten wieczór spędzili tylko ty i ja?
-Kusząca propozycja. Gdzie?
-Niespodzianka skarbie. Wpadnę po ciebie o 19.- Powiedział i wysiadł z autobusu. Po kilku przystankach ja, Mo, Los, Vivi, Kend, Claudia i Logan zrobiliśmy to samo. Chłopacy poszli do siebie, a my do siebie.
-Czemu Maslow gdzieś wtedy zniknął?- Zapytał Monic, gdy siedziałyśmy w salonie,a Vivi skakała po kanałach.
-Powiedział mi, że wpadnie po mnie o 19, że ten wieczór chce spędzić tylko ze mną i gdzieś pobiegł.- Odpowiedziałam z uśmiechem.
-Awwwwwww. Jak słodko. Ej ale ty musisz jakoś wyglądać. Jak cię zabierze do jakiejś restauracji to nie możesz mieć na sobie dresów.- Powiedziała Vivi odrywając wzrok od telewizora.
-O nie, nie, nie. Nie namówicie mnie na sukienkę.
-No weź. Musisz ubrać sukienkę. Chcesz żeby James pomyślał, że inne dziewczyny są lepsze czy żeby padł na zawał widząc ciebie?- Zapytała Claudia.
-No chyba to drugie. Ale nie można jakoś obejść się bez sukienki?
-Nie.- Odpowiedziały wszystkie trzy.
-Ha! Ale ja nie mam sukienki, a jest 18 więc za późno żeby iść do sklepu.
-Ale nie przewidziałaś, że my mamy dla ciebie sukienkę.- Uśmiechnęła się cwanie fioletowa.
-O zgrozo. Co żeście wymyśliły?
-Chodź.- Zaciągnęły mnie do mojego pokoju i zawiązały oczy. Po półgodzinie je odwiązały ale kazały zostawić zamknięte. Po chwili kazały otworzyć. Zobaczyłam przed sobą zasłonięte lustro.
-Gotowa?- Zapytały dziewczyny.
-Gorzej chyba być nie może. Gotowa.- Dziewczyny odsłoniły lustro, a mi szczęka opadła. Wyglądałam ekstra.


Sukienka była prześłiczna






A makijaż... no po prostu cudo.

 Dostałam od dziewczyn czarną kopertówkę, uściskałam je i wyszłam przed dom s kąt już dobiegał dźwięk klaksonu mający wybawić mnie przed dom. Wyszłam i zobaczyłam Jamesa w garniturze opartego o maskę czarnego porshe. Gdy zdał sobie sprawę, że to ja otworzył szeroko usta i wytrzeszczył oczy.
-Zamknij usta bo ci mucha wpadnie.- Zaśmiałam się podchodząc.
-Eee..plaplaplaplaplaplapla.... eee.- Chłopak próbował się wysłowić co nie szło z byt dobrze. Był zbyt zajęty pożeraniem (i może nawet rozbieraniem) mnie wzrokiem. Stałam obok niego oparta o samochód, a gdy w końcu się na mnie nagapił przepraszając otworzył mi drzwi samochodu. Przez większość drogi zwracałam mu uwagę żeby patrzał na drogę.
-Wyglądasz ślicznie, pięknie, olśniewająco, cudownie, wspaniale i przede wszystkim seksownie.- W końcu się wysłowił gdy stanęliśmy na parkingu przy mega drogiej restauracji.
-Nie musiałeś się tak wysilać.- Powiedziałam widząc piękne wnętrze budynku całe w złocie z wielkim kryształowym żyrandolem na środku.
-Kochana. Jesteś dla mnie wszystkim, więc chciałem żeby było wyjątkowo.- Pocałował mnie w policzek i podeszliśmy do jakiegoś kolesia.
-Rezerwacja na nazwisko Maslow.- Powiedział mój chłopak, a koleś zaprowadził nas do stolika znajdującego się na pięknie oświetlonym dachu restauracji. James odsunął mi krzesło, a ja usiadłam. Po chwili brunet znalazł się na przeciwko mnie. Kelner podał nam menu, a mi prawie gały na wierzch wyszły widząc ceny.
-Drogo tu.- Stwierdziłam.
-Nie patrz na cenę. Weź to co chcesz, ja stawiam.- Uśmiechnął się chłopak, a ja nie słuchając go postanowiłam zamówić spaghetti. Kelner wziął od nas zamówienia, a James patrzał na mnie podejrzliwie.
-Patrzałaś na cenę.- Stwierdził
-No ten. Nie chce po prostu żebyś wydawał na mnie kasę.
-Julja.- James chwycił mnie za rękę.- Nie przejmuj się tym. Dla mnie to drobiazg.- Pocałował mnie co z chęcią odwzajemniłam.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też mała. Mówiłem ci, że pięknie wyglądasz w sukience?
-Tak i nie przyzwyczajaj się. Od jutra wracam do swojego stylu
-I dobrze. Jesteś niesamowita.- Uśmiechnął się, a kelner przyniósł nasze dania. Zjedliśmy rozmawiając.
-To jeszcze nie koniec.- Powiedział James po skończonym posiłku.
-Co ty jeszcze wykombinowałeś?
-Zobaczysz baby-Powiedział takim głosem, że aż przeszły mnie ciarki. Maslow zapłacił rachunek i wróciliśmy do samochodu. James jechał przez jakiś las. W końcu się zatrzymał. Otworzył mi drzwi i szliśmy chwilę trzymając się za ręce. Po 10 minutach zobaczyłam piękny zachód słońca nad plażą.

Szliśmy jeszcze chwile w miejsce gdzie nikogo nie było. Na piasku znajdował się duży czerwony koc. Wokół niego rozsypane były płatki róż. Z nie wiadomo kąt leciała wolna muzyka Usiedliśmy na kocu, a James nalał nam po lampce czerwonego wina podając mi jedną.
-Za nas?- Zapytał wznosząc kieliszek.
-Za nas.- Przytaknęłam i wznieśliśmy mini toast. Wypiliśmy wino i chłopak wstał podając mi rękę.
-Mogę prosić panią do tańca?- Zapytał.
-Pani nie potrafi tańczyć.- Zaśmiałam się.
-To ją nauczę.- Chwycił moją rękę i mnie podniósł. Zarzuciłam mu ręce na szyje, a on swoje położył na moich biodrach. Mocno przytuleni tańczyliśmy obracając się powoli w rytm muzyki.
-A podobno nie potrafisz tańczyć.- Zaśmiał się James mocniej mnie przytulając.
-Bo tak myślałam.- Pocałowałam go w policzek.- Dziękuję ci za ten wieczór. Jest na prawdę jak z bajki.
-Jest jak z bajki bo ty jesteś księżniczką. Moją osobistą księżniczką.- Chłopak namiętnie mnie pocałował. Po chwili leżeliśmy na kocu.
-Na pewno tego chcesz?- Chłopak spojrzał mi w oczy trzymając rękę na zamku od sukienki.
-Tak.- Powiedziałam odpinając jego koszulę. Po chwili nasze ciuchy były gdzieś poza kocem.
-Może trochę boleć.- Powiedział chłopak. To był najwspanialszy pierwszy raz jaki mogłam sobie wymarzyć. Na początku odrobinę bolało ale później było tylko lepiej. Po wszystkim zasnęliśmy wtuleni w siebie na plaży przykryci połową koca (na drugiej leżeliśmy).
-------------------------------------------------------\
I jak wam się podoba? Mi bardzo :) Czekam na wasze opinie :)

Papatki
Nicole;**
-----

niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział 7

No siema. Pewnie większość z was słyszała, że mao nie.-m zamiar zakończyć pisanie na moim pierwszym blogu. Nadal się nad tym wszystkim zastanawiam. W poniedziałek się wszystko rozstrzygnie. Chce coś zrobić ale nie chcę aby przez to coś mój znajomy miał problemy. Tym czasem zapraszam na nowy rozdział.
---------------------------------------------------------------------
Rano poczułam jak ktoś skacze mi po łóżku.
-Zły człowieku odejdź jeżeli twe życie miłe.- Mruknęłam w poduszkę.
-Ja złym człowiekiem? Oj zapamiętam to sobie kochana.- Powiedział znajomy mi głos. Uniosłam głowe i zobaczyłam obrażonego Jamesa.
-Oj nie fochaj się.
-Foch Forever z przytupem na pięć minut..- Tupnał nogą jak dziecko i odwrócił się.
-Na pewno?- Podeszłam do niego i objęłam od tyłu. Muskając delikatnie ustami jego szyje.
-Pff.
-No to nie.- Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej białe dżinsy, fioletową koszulkę i pomarańczową, jaskrawą bluzę z czarnymi paskami po wewnętrznej stronie dużego kaptura. Poszłam do łazienki i po chwili wyszłam nie kryjąc zdziwienia widokiem jaki zastałam w swoim pokoju. James siedział na łóżku i słuchał Black Sabbath.
-Wiedzę, że spodobał ci się Ozzy Osbourne.- Uśmiechnęłam się, a chłopak nie zareagowł.- Czyli nadal foch. Zobaczysz. Będziesz jeszcze coś chciał.- Wyszłam z pokoju i podążyłam w stronę kuchni, z której wyłaniał się aromat na cały dom. W kuchni zastałam wszystkich, dosłownie wszystkich. Vivi gotującą z Kendallem, Logana gadającego z Claudią o jakimś wybitnym fizyku i Mo biegającą z Carlosem wokół stołu.
-Ale żeście się wszyscy podobierali charakterami- Uśmiechnęłam się i usiadłam na blacie omijając biegającą parę.
-O!!!! Masz ten czadowy zestaw! Wreszcie nie coś czarnego.- Uśmiechnęła się fioletowa.
-Nie noszę tylko czarnego.- Mruknęłam, a ona jakby nie usłyszała zaczęła rozstawiać talerze z pysznymi naleśnikami z owocami polanymi czekoladą. Wszyscy usiedli do stołu oprócz Maslowa, który nie zszedł jeszcze z góry.
-Ej gdzie James?- Zapytał po chwili Logan.
-Odpłynął.- Powiedziałam i w tym samym momencie do kuchni wlazło Masełko. Podszedł do mnie i chciał mnie pocałować ale szybko się schyliłam tak, że cmoknął ścianę. Wszyscy zaczęli się śmiać.
-No ej!- Oburzył się brunet.
-Pff.- Wzruszyłam ramionami i zabrałam się za dalsze konsumowanie moich naleśników. James usiadł obok mnie i też zaczął jeść swoje. Po 10 minutach Claudia poszła na góre i wróciła z naszymi plecakami.
-Dobra zbieramy się.- Powiedziała podając każdemu plecak. Chłopacy (jak się okazało) mieli swoje plecaki na korytarzu. Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się na przystanek autobusowy. Po chwili wsiedliśmy do pełnego pojazdu.
-Idę kupić bilegt.- Powiedziałam i zaczęłam się przeciskać na sam przód. Kupiłam bilet, a gdy się odwracałam wpadłam na kogoś.
-Oj przepraszam.- Powiedziałam ale po chwili zdałam sobie sprawę na kogo wpadłam.- Siema jak tam?- Zapytałam chłopaka.
-O widzę, że dziś na kolorowo. Wystroiłaś się tak dla swojego chłoptasia?- Zapytał z kpiną Bartek
-Jasne, że nie.
-Ta jasne. I już pewnie nie jesteś punkiem. Zaczęłaś słuchać popu?
-A co cię to?!
-Czyli tak. No cóż. Mam kuszącą propozycje. Zerwiesz z tym swoim lalusiem, wrócisz do bycia 100% punkiem i  umówisz się ze mną.
-Pojebało cię?
-Jak nie to powiem jaka byłaś w Polsce. Co robiłaś i z kim. Powiem każdemu. NAwet twojemu chłopakowi. Na pewno tego chcesz?
-Nie robiłam nic złego.
-Ta jasne, a ON i jego znajomi? Nie pamiętasz?
-Ty też byłeś w to zamieszany.
-Ale o mnie wszyscy wiedzą. O tobie dopiero się dowiedzą.
-Zostaw mnie w spokoju.- Dałam mu z liścia. Ludzie dookoła jakby nic nie widzieli.
-Oj teraz przegiełaś.- Złapał mnie za nadgarstek.- Porzałujesz tego.- Syknął mi do ucha.
-Spadaj.- Wyswobodziłam rękę i zaczęłam się cofać do reszty.
-I tak będę miał to czego chce.- Usłyszałam go jeszcze za sobą. Bartek to jedyna osoba w szkole, która znała mnie jeszcze w Polsce. Chodziliśmy do jednej szkoły przez kilka lat. Teraz też chodzimy razem do klasy. Po przyjeździe tutaj przestałam z nim gadać. Nie wiem co zrobię jak ktoś się dowie jak było w Polsce.
-Wszystko okej?- Zapytał James sprowadzając mnie na ziemie. Nic nie odpowiedziałam tylko mocno się w niego wtuliłam. Trwaliśmy tak całą drogę. W szkole byłam lekko nie obecna. Na ostatniej lekcji (historia) mieliśmy zastępstwo.
-Zaczniemy od sprawdzenia obecności.- Powiedział starszy pan w brudnym fartuchu nie mytym chyba od... nigdy chyba nie był umyty. Domagał się nie tyle wyprania co emerytury szlafrokowej. Koleś miał siwe mocno przetłuszczone włosy układające się w chude stronki opadające na ramiona. Na oczach miał okulary tak duże, że oczy można było dostrzec tylko patrząc od przodu. Z boku było widać tylko grube szkło.
-No to tak.John?
-Obecny
-David?
-Jestem
-Monic?
-Jestem
-Vivienne?
 -Być
-Claudia?
-No jestem, jestem
-Julja?
-.......
-Jest Lula?
-Co? Jak? A. Jestem.
-James?
-Ta jestem
-Carlos?
-Jestem
-Bartek?
-Jetem
-Logan?
-Jestem
-Kendall
-Jestem
-Kathy
-Obecna
-Nicola?
-Jestem
-Viollet?
-Być.
-To teraz przejdziemy to lekcji.- Powiedział i położył głowe na dzienniku. Po chwili rozległo się hrapanie. W całej sali zapadła konsternacja.
-Obudzić go?- Zapytałam
-Nieeee.- Odpowiedzieli cichym churkiem wszyscy.
-No to siedzimy i nie jesteśmy zbyt głośno żeby Pan Obrzydliwiec się nie obudził.- Powiedziałam z uśmiechem.
-Już nie masz focha?- Zapytał z nadzieją James.
-Pff.
-No weź. Proszę.- Zaczął się łasić a ja się cicho zaśmiałam. Pokręciłam głową z rezygnacją i go pocałowałam co szybko odwzajemnił.
-----------------------------------------------------------------------------
Jak myślicie co Jula ukrywa? Ja mam już zaplanowane kilka rozdziałów do przodu i powiem, że wesoło nie będzie. Nie zanudzam was więcej.

Papatki
Nicole;**