No więc tak. Po tym rozdziale pewnie stracę większość czytelniczek ale jak powiedziała Nina to mój blog i czytelniczki powinny to zrozumieć. Dziękuję ci Nino;*
Więc zapraszam do czytania.
--------------------------------------------------------------
Zaraz stanęłam na równe nogi. Do salonu jakby nigdy nic wszedł Bartek z nożem w ręce.
-O więc księżniczka jest w domu? Taką miałem nadzieję.- Uśmiechnął się chłopak i zaczął do mnie podchodzić. Z każdym jego krokiem oddalałam się pod ścianę aż w końcu znalazłam się w koncie i nie miałam gdzie uciekać. Podszedł do mnie na niebezpieczną odległość. Sparaliżował mną strach, gdy poczułam zimne ostrze noża na swojej szyi.Nie mogłam nic zrobić. Zamknęłam oczy żeby na to nie patrzeć.
-Ja zawsze mam to co chcę.- Powiedział Bartek i rozerwał mi bluzkę. Przez cały czas krzyczałam, płakałam. To nic nie dało. Zaczęłam błagać. Zareagował śmiechem. Po wszystkim wyrył mi nożem na piersi dużą literę B. Skuliłam się w kącie i płakałam. On jakby nic wstał, ubrał spodnie i wyszedł. Zostałam sama, w potarganych ciuchach z krwawiącą raną. Przesiedziałam tak kilka godzin. W pewnym momencie do domu wpadły dziewczyny. Pierwsza zobaczyła mnie Claudia.
-O boże Julcia.- Szepnęła i podbiegła do mnie.
-Nie! Zostaw mnie!- Krzyknęłam gdy kucnęła obok mnie i chciała mnie złapać za ramię. Mo rzuciła mi koc, którym się okryłam.
-Kto ci to zrobił?-Zapytała Vivienne.
-Bartek.- Ledwo słyszalnie szepnęłam jakby to imię miało mnie zabić.
-Zajebie gnoja!- Krzyknęła Mo no co się skuliłam.
-Mo nie krzycz. Widzisz, że jest przerażona.- Powiedziała Claudia, a po chwili zwróciła się do mnie.- Rozumiem, że teraz nie ufasz ludziom. Wiem, że każda próba dotarcia do ciebie skończy się niepowodzeniem. Ale pamiętaj. Masz nas. Wiem, że nie pozwolisz żebym opatrzyła ci ranę ale proszę żebyś sama to zrobiła. Potrzebujesz czegoś?
-Zabij.- Szepnęłam
-Co?
-Zabij mnie. Nie chcę żyć. Nie chcę tak cierpieć.- Powiedziałam ze strachem. Powoli wstałam. Poszłam do łazienki. Opatrzyłam ranę i poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku. Sięgnęłam pod nie i wyciągnęłam mały prostokątny przedmiot. Żyletka. Taka ostra. Taka nie pozorna, a może wybawić człowieka z największego bólu. Przłorzyłam ją do żyły.
-Nie.- Szepnęłam.- Jeszcze nie teraz. On musi mi za to zapłacić.- Zacisnęłam żyletkę w garści. Poleciała mi z dłoni krew. Żyletka jest na prawdę ostra. Zatamowałam krew. Po chwili do środka wszedł James.
-Proszę odłóż tą żyletkę.- Powiedział spokojnie chodź widziałam jak cały wrze z wściekłości. Pewnie dziewczyny mu powiedziały. Usiadł na podłodze obok łóżka. Wiedział, że mogę nad sobą nie zapanować jakby usiadł obok mnie.- Julcia. Przepraszam. Powinienem wtedy być z tobą.- Zaczął a ja mu przerwałam.
-Nie. To nie twoja wina. Nie mogłeś mieć wpływu na to co się stało. Poradzę sobie z tym. Wiem kto może mi pomóc. Teraz nie ufam nikomu. Nie chcę żeby ktokolwiek mnie dotykał. Mimo to kocham cię. I mimo to muszę zadzwonić po swoją ekipę. Nie może MU przejść to płazem.
-Jaką ekipę?
-Znajomych z mojego rodzinnego miasta.- Chwyciłam za telefon i wybrałam odpowiedni numer.
(rozmowa telefoniczna)
J: Hej
O: Siemka dawno nie dzwoniłaś.
J: Tak wiem i przepraszam. Bierz JEGO i przyjeżdżajcie do mnie. Ważna sprawa.
O: Przyjęłam. Będziemy dziś wieczorem
J: Dzięki.
O: Tylko mi powiedz czy on ma coś wziąć?
J: Wiesz dobrze co ma wziąć
O: Okey. Narka.
Ja: Pa
(koniec rozmowy telefonicznej)
-Będą dziś wieczorem. Przyrzeknij, że niezależnie co zobaczysz nikomu o niczym nie powiesz. Zwłaszcza policji.- Spojrzałam na Jamesa.
-Jeżeli nie będą w to zamieszane żadne prochy to przysięgam.
-Dobra. Moja koleżanka od zawsze pilnuję mnie żebym nic nie brała więc o prochy się nie martwię.
-To co oni mają zrobić?
-Dać nauczkę temu co to zrobił. Nie chcę żebyś ty mu coś zrobił bo wezmą cię za kratki, a ON dobrze się na tym zna.
-Jaki ON?
-Moja ekipa składa się z mojej koleżanki i jego chłopaka. Jest 5 lat starszy. Ma na imię Kamil, w wieku 18 lat chodził jeszcze do 3 gimnazjum, pali, pije, zabija, taki typowy gangster. Znam go od dawna. Dużo z nim przeszłam i nie raz mi pomagał.
-Nie podoba mi się ten typek ale jeżeli ma ci pomóc to ja chylę przed nim czoło.
-Mam pytanie?
-Tak?
-Czy przeszkadza ci jak dziewczyna pali?
-Jeżeli to masz być ty to nie. Tylko nie wpakuj się w jakieś narkotyki.
-Dobrze. Na prawdę ci to nie przeszkadza?
-Dla ciebie wszystko. Wiem, że teraz mi pewnie nie będziesz ufała, ani nikomu innemu ale pamiętaj, że jestem przy tobie co by się nie działo.
-Wiem i dziękuję ci za to.- Na tym podobnych rozmowach zeszło nam do wieczora. Około 19 do środka wpadli ONI.
-Jestem Olivia, a to jest Kamil.- Powiedziała moja koleżanka wyciągając do Jamesa rękę.
-Miło mi. Jestem James chłopak Julii.
-No Lula nieźle się ustawiłaś.- Powiedział Kamil i chciał do mnie podejść.
-Nie podchodź- Powiedziałam.
-Czemu? No nie gadaj, że po tylu latach nadal się mnie boisz?- Zaśmiał się chłopak. Na początku naszej znajomości trochę się go bałam ale to przeszłość.
-Ja się teraz boje kogokolwiek. A ciebie przestałam się obawiać kiedy jak miałam 13 lat zabrałeś mnie na piwo.
-Ta pamiętam to. Pół piwa i już się przewracałaś. Nie no beka była. Mam nadzieję, że teraz masz mocniejszą głowę.- Zaśmiał się chłopak.
-Chyba tak. Ale teraz nie o tym.
-No właśnie co ci się stało?- Zapytała Oliwia.
-Bo...
-Bo?
-Zostałam zgw... zgw...- Nie mogło mi przejść to słowo przez gardło.
-Wiem co chcesz powiedzieć. Kto to zrobił?! Zabije gnoja!- Kamil zacisnął rękę na swoim plecaku.
-Po to po was zadzwoniłam. To zrobił Bartek. Chcę żebyś teraz ty mu coś zrobił.
-Ma oberwać lekko, mocno czy ma umrzeć.
-....Umrzeć ale tak żeby wyglądało to na samobójstwo. I żeby cię mnie wsadzili. I tak masz w zawiasach.
-Dla swoich wszystko. A twój chłopak nic nie wygada?
-Obiecał milczeć. Byle żeby w sprawę nie wchodziły prochy. Prawda James?
-Tak. Koleś zabij go i możesz nawet użyć do tego prochów np żeby wyglądało, że przedawkował ale Jula ma nic nie brać.
-W tym już moja głowa. Od dziecka ją pod tym względem pilnuję.- Powiedziała Oliwia.
-I za to ci dziękuję.- Powiedziałam.
-A ty.- Kamil wskazał na Jamesa.- Podoba mi się twoje rozumowanie. Opcje z prochami jeszcze przemyśle, a tym czasem.- Wyciągnął z plecaka paczkę LM'ów niebieskich.
-Jak za starych, dobrych lat.- Powiedziałam gdy on rzucił mi na łóżko paczkę. Wzięłam jednego papierosa i odpaliłam.- Tego było mi trzeba.- Rozłożyłam się na łóżku błogo zamykając oczy.
-Moja krew.- Zaśmiała się Olivia.
-Taa. Musimy pogadać zwłaszcza z tobą James.- Powiedziałam.
-Słucham cię kochana.- Odezwał się chłopak mocno wgapiając wzrok w paczkę leżąca obok mnie.
-Paliłeś kiedyś?
-Nie.
-A chcesz.
-....Chcę spróbować.- Powiedział po chwili, a ja rzuciłam mu jednego papierosa.- Nie tak.- Powiedziałam widząc jak chłopak nie udolnie próbuję go zapalić.- Olivia pokaż mu jak ma go odpalić. Jakby co ostrzegam, że pierwszym zaczniesz się krztusić. Później będzie lepiej. Ja miałam z górki bo mam płuca po ojcu.- Zaśmiałam się, a Olivia pokazała Jamesowi jak ma odpalać.
-To o czym chciałaś pogadać?- Zapytał Kamil siedzący na parapecie.
-No więc chciałam powiedzieć czemu to się wszystko stało. No więc w autobusie Bartek zaczepił mnie gdy byłam na chwilę sama i powiedział, że albo grzecznie wrócę do bycia punkiem i będę z nim albo mi coś zrobi i powie Jamesowi co się działo w Polsce. Kim byłam i takie tam. Zlekceważyłam to. Gdy dziś rano James odwiózł mnie z naszej cało nocnej randki.- Uśmiechnęłam się do chłopaka.- Usiadłam w salonie i pojawił się Bartek i dalej to domyślacie się co się stało.
-A kim byłaś w Polsce?- Zapytał James patrząc na odpalonego papierosa, którego jeszcze nie spróbował. W końcu się odważył. Wziął go do ust wciągnął dym i go całego wypuścił kaszląc.
-Mówiłam, że pierwszym się będziesz krztusić. I nie zaciągasz się. Jak już wciągniesz dym do ust to weź jeszcze jeden szybki wdech żeby chociaż część trafiła tam gdzie powinna. W tym cała magia. - Powiedziałam i zaciągnęłam się dymem. Trochę wypuściłam nosem robiąc swój trik z kółeczkami, a reszta trafiła tam gdzie powinna.
-Dzięki.- Powiedział i zrobił to co kazałam. Teraz już nie zakrztusił się.- Faktycznie lepiej.- Przyznał.
-No więc co do pytania kim byłam w Polsce to w takim razie opowiem ci całą swoją historie. Kolegowałam się wtedy z taką Adą. Ale mimo to bardzo lubiłam przebywać z Olivią, którą znam od małego. Dowiedziałam się, że Olivia pali. Nadal ją lubiłam co nie mogło się zmienić. Później Olivia zaczęła się kumplować z Kamilem i później z nim zaczęła chodzić. Spotykałyśmy się przed szkołą, w jej trakcie i po. Zawsze w trójkę. Ja nie paliłam ale w końcu spróbowałam. Zaczęłam po trochu, a później paliłam już bardzo często. O dziwo nigdy się nie uzależniłam. Przerywałam to kiedy chciałam. Normalnie funkcjonowałam. Każdy się temu dziwił. Tylko nasza trójka wiedziała co się dzieję gdy jesteśmy razem. A co się działo? Po prostu rozmawialiśmy i paliliśmy. Wszyscy myśleli, że Bóg wie co robimy. Zaczęłam przez to mieć problemy w szkole i w domu. Z rodzicami nigdy się nie dogadywałam i w końcu Kamil załatwił 3 pokojowe mieszkanie w NY gdzie wszyscy uciekliśmy. Jest to pół dnia drogi z tond. Takim jakby przeczuciem wyprowadziłam się tutaj i o to jestem. Nikt nie wie o mojej przeszłości. Zwłaszcza dlatego, ze nic się nie działo. Tak na prawe Bartek pewnie chciał ci powiedzieć jedną z tych plotek, że co my robiliśmy itd. Tak na prawdę to nie licząc tego, że w wieku 12 i pół lat zaczęłam palić i zaliczyłam swój pierwszy kac to nic się takiego nie działo.
-Ale rodzice nadal myślą, że umarłaś.- Powiedział Kamil.- Wiesz co o tym sądzę. Ja nie miałem dla kogo tam gnić. Ojciec który mnie nienawidził i macocha, którą ojciec chciał zapełnić mi pustkę po zmarłej matce.
-Ja też nie miałam po co tam siedzieć. Znałaś moich rodziców i wiesz jacy byli.- Wtrąciła Olivia
-A wy nie wiecie jacy byli moi rodzice!- Naskoczyłam na nich.
-Bo nigdy nam nie powiedziałaś.- Powiedział Kamil, a ja odpaliłam kolejnego papierosa.
-I wam nie powiem. Przy najmniej nie teraz.- Powiedziała cicho, a po chwili dodałam.- Ej a pamiętacie teksty jakie urzywaliśmy?
-A jak byśmy mieli zapomnieć.- Zaśmiała się Olivia i przytoczyła jeden nich.- Uga buga dawaj szluga.
Roześmiałam się na wspomnienie kiedy Kamil stał pod balkonem krzycząc to do mnie i dziwnie tańcząc.
-Albo mój. Trzymajcie w 5, a zabije 10.- Powiedział Kamil i oboje się zaśmialiśmy przypominając sobie jak on chciał zabić moją wychowawczynie a my z Oliwią go trzymałyśmy. Właśnie wtedy to wymyślił. Tak wspominając zleciał nam czas do późnej nocy.
-Ja już będę spadał.- Powiedział Kamil.- Czas załatwić tego pedała. Wrócę za kilka godzin.
-Spoko- Odpowiedziałam i się uśmiechnęłam. Chłopak wyszedł z pokoju, a później pewnie z domu.
-Okey to gdzie mogę się walnąć spać?- Zapytała Olivia.
-W szafie jest łóżko polowe. Rozłurz je gdzieś pod oknem. Kamil się położy w śpiworze na ziemi. A ty James zostaniesz prawda? Proszę. Nie chcę żebyś mnie zostawiał teraz.
-Spokojnie kochana. Nie ma zamiaru cię zostawiać. Tylko mi powiedz gdzie mogę się położyć.
-W szafie jest drugie łóżko polowe. Rozłuż je jak najbliżej mojego.- Uśmiechnęłam się. Chłopak zrobił to o co prosiłam, a ja zapaliłam jeszcze jednego papierosa.
-Uga buga dawaj szluga.- Zaśmiała się Olivia.
-A co twoje się skończyły?
-Taa. Wysłałam esa Kamilowi żeby w powrotnej drodze kupił kilka paczek. Taż chcesz?
-Niech załatwi mi kilka wagonów. Przyda się na potem zwłaszcza, że jeżeli ktoś zauwarzy, że pale to mogą mnie ze szkoły wyrzucić.
-Spoko.- Powiedziała i wysłała Kamilowi wiadomość.
-A teraz łap.- Rzuciłam jej paczkę. Wyjęła jednego i mi odrzuciła.- Też chcesz?- Zapytałam Jamesa, który rozłożył już się na prowizorycznym łóżku.
-Tak.- Odpowiedział bez wahania i wziął ode mnie jednego. Już bezbłędnie odpalił i się zaciągnął.
-Nie bierz za często. Nie wiadomo czy nie masz organizmu abstynenta i się nie uzależnisz szybko.- Powiedziałam i po chwili zasnęłam.
------------------------------------------------------------
Wiem, że teraz mnie zabijecie ale mówi się trudno. Wiem, że ten rozdział jest taki a nie inny ale napisałam go bo tak mnie
naglę naszło. Skąd taki pomysł? Bo Lulja to taka ja. Przeszłość Julii to
taka moja teraźniejszość (a właściwie to co działo się jakiś miesąc
temu i nadal się dzieję ale na mniejszą skale). To co jest opisane to
działo się ( i nadal po części dzieję) w moim, życiu. Oczywiście oprócz pierwszej sceny (bo po takim czymś bym się zabiła) i bez scenariusza z ucieczką z Polski.
Papatki
Nicole;**
Nie jest aż tak źle :) nie potrzebnie panikowałaś. Rozdział super ci wyszedł pomimo iż nie lubie takich tematów (mam podobnych znajomych do Julii) to i tak to co napisałaś mi się podoba. Z niecierpliwością czekam nn ;**
OdpowiedzUsuńJa cię nie zabije. Rozdział odsłania trochę tajemniczą przeszłość Julii. Ciekawy jest. Czekam niecierpliwie na nn
OdpowiedzUsuńWow o.O No to masz ciekawe życie na prawdę o.O Wiesz sama w tamtym roku miałam nie za ciekawe towarzystwo ale teraz jest lepiej :) Co do bloga to właśnie skończyłam wszystkie rozdziały czytać i powiem ci szczerze, że bardzo mnie zaciekawił ten blog i twoje opo :) Mi tam w sumie nie przeszkadza, że James pali ^ ^ To jest twoje opo i ty w nim rządzisz xD Rozdział jest genialny xD Aż jestem ckw co będzie dalej więc pisz nn! :*
OdpowiedzUsuńPs. Widziałam że masz mojego bloga w blogach które kochasz i dziekuje ci za to :) Teraz ten też kocham, ale także zapraszam cię do mojego nowego http://nic-sie-nie-liczy-tylko-ty.blogspot.com/ :)