Hej. Wiem, wiem, wiem. Daaaawno mnie nie było. Niestety dostaję jedną kare za drugą XD Taki mój fart :D W każdym razie zapraszam na kolejny rozdział
---------------------------------------------------------------
Po kilku tygodniach wreszcie pozwoliłam się do mnie zbliżyć Oliwi. Po miesiącu wyszłam do ogródka za domem, Po półtorej miesiąca przytuliłam się do Jamesa, po dwóch miesiącach napiłam się piwa z Kamilem, teraz przyszła kolej na naukę samoobrony.
-Teraz złap mnie za rękę.- Powiedziała Oliwia. Zrobiłam co kazała.
-Co myślisz o Jamesie?- Wykorzystałam moment kiedy chłopak jest w szkole. Ich menager mocno na niego nawrzeszczał, że przestał pojawiać się na lekcjach.
-Wydaję się spoko. Nie mój typ. Ale tego pewnie się domyślasz. Teraz złap mnie za kark. Szczerze zdziwiłam się, że masz takiego lalusiowatego chłopaka. Zawsze myślałam, że nie lubisz takich chłopaków.
-Czemu tak myślałaś?
-Zawsze takich wyzywałaś od pedałów.
-Masz racje. Nigdy nie gustowałam w takich chłopakach ale w Jamesie jest coś co mnie przyciąga. Ma coś w spojrzeniu.
-No zauważyłam jak się w niego wgapiasz. Jakbyś cholera chciała go zgwałcić na miejscu. Teraz podeprzyj nogą o moje kolano.
-Oj nie jest tak źle. Przecież nie myślę cały czas o jednym.- Zgrabnie ją przerzuciłam na podłogę.- On chyba też nie.
-Nieźle ci idzie. Wiesz nie jestem taka pewna. Co prawda ja to prawie nigdy nie ufam nikomu w stu procentach ale ja po tym co przeszłaś to bym mocno uważała.
-Będę uważać ale i tak mam wrażenie, że on jest w porządku. Na pewno nie jest taki jak Damian. Pamiętasz tego szmaciarza?
-Ależ oczywiście. Jakbym miała wrócić do naszego rodzinnego miasta to tylko i wyłącznie po to żeby mu obić mordę. Pierdolony skurwiel. Teraz obrona jak ktoś cię zaskoczy z tyłu.
-Sama bym tam pojechała i mu coś zrobiła, gdyby nie to, że możliwie nadal nas szukają. A dodatkowo tam mieszkają osoby, które nas znają. To zbyt ryzykowne.
-Ty mi mówisz o ryzyku kiedy to ty najbardziej zawsze ryzykowałaś. I prawie zawsze z jakiegoś miernego powodu.
-Nie zawsze.
-Ach no tak. Przecież po to żeby z nami uciekać też miałaś jakiś powód ale nie chcesz powiedzieć jaki. Mądre bardzo. Gdyby nie twoja groźba to bym cię tam zostawiła. Teraz położę ci od tyłu rękę na barku.
-Miałam ważny powód. I nie mów, że żałujesz tego, że pojechałam z wami. Co byście bez mojej osoby zrobili?
-Żałować, nie żałuję. Fajnie jest cię mieć w miarę nie daleko. Teraz złap mnie prawą ręką za nadgarstek.
-No właśnie. Zresztą nie wiesz dlaczego tak mi zależało na ucieczce, więc proszę nie próbuj mnie oceniać, że bez powodu to zrobiłam. Jak kiedyś się odważę to ci powiem.
-Jak chcesz. Wiesz, że ja nigdy nie naciskam, więc jak zechcesz to powiesz. Teraz drugą ręką złap za mój kark.
-I to w tobie lubię. Nigdy nie dopytujesz się o coś czego nie chcę się mówić. Nie naciskasz tylko spokojnie wysłuchasz lub odpuścisz.
-Ma się ten dar. Dobrałyśmy się jak w korcu maku. Ale w końcu znamy się prawie 18 lat. Teraz lewą nogą podetnij moją prawą i jednocześnie pociągnij dwoma rękami do przodu. Nie puszczając mojego karku i nadgarstka.
-Dokładnie. Ciekawe czy nasze mamy wpadły na to, że uciekłyśmy razem.
-Na pewno. W końcu obie zniknęłyśmy w tym samym dniu.
-Heh. To musiał być lekki wstrząs.- Uśmiechnęłam się pod nosem i sprawnie ją przewróciłam.
-Dokładnie. Teraz pokarz jakbyś mi wykręciła rękę.- Zademonstrowałam ruch.- Doskonale. Na dziś starczy. Co planujesz na sobotę?
-A co jest w sobotę?
-No przecież jak to? Nie wiesz? No nie gadaj. Kurdę jest 31 stycznia!
-Czekaj. Stycznia? To już jest nowy rok?
-Tak. Nie wychodziłaś z terenu domu od prawie 5 miesięcy. Czas by to zmienić.
-Masz racje. Zakupy?
-Czemu nie. Ale teraz ty czekaj. Zgrabnie zmieniasz temat. To co planujesz na ten niesamowity dzień?
-Pewnie posiedzę w pokoju z tobą, Kamilem i Jamesem.
-A te twoje koleżanki?
-Podobno przyjaciółki. Nie wiem co z nimi. Od dłuższego czasu nawet się mnie nie pytały jak się czuję ani nawet do mnie nie zaglądały. Zupełnie jakbym nie istniała.
-To nie ich wina. Kamil postanowił, że tak prędzej dojdziesz do siebie i powiedział im, że mają do ciebie na razie nie zaglądać. One się go chyba boją.
-Nie dziwie się. Skoro to wina Kamila to chyba trzeba by mu przywalić.
-Moja krew. Ja idę na chwilę na dół. Ty w tym czasie się przebierz.- Oliwia wyszła z pokoju, a ja ubrałam na siebie grube, ciemne dżinsy, czerwoną koszulkę z nadrukami (oczywiście za dużą) i granatową bluzę, którą kupiłam bo wyglądała identycznie jak bluza Maslowa, która tak cholernie mi się spodobała. Wyszłam z pokoju i prawie zderzyłam się z Kamilem. Od razu odskoczyłam na bok lekko dysząc.
-Sorki, nie chciałem.
-Czemu powiedziałeś dziewczyną żeby nie zbliżały się do mnie?- Walnęłam prosto z mostu.
-Nie chciałem żeby cię denerwowały. Od razu zadawałyby pytania co się stało, a tego chyba nie chciałaś, racja?
-Mogłeś przy najmniej mi powiedzieć.- Odwróciłam się i poszłam do kuchni, gdzie Oliwia przygotowała nam kanapki.
**Jakiś czas później**
Właśnie z Oliwią wracamy do domu. Kupiłyśmy kilka koszulek i spodni. Na przystanku obok szkoły weszły dziewczyny i kumple James'a razem z nim.
-Hej.-Powiedział cicho i mnie delikatnie objął. Wszystkie mięśnie się we mnie spięły. Chłopak posłał mi smutne spojrzenie i odsunął się.
-Jula. Co się z tobą dzieje? Nie wychodzisz z pokoju, a jakiś typ łażący po domu zakazuję nam do ciebie zaglądać. O co w tym wszystkim chodzi?- Zapytała Claudia.
-Nie chcę o tym mówić. Ten chłopak to Kamil. Nie chciał żebyście do mnie zaglądały bo byłam przez jakiś czas... jakby to powiedzieć... no nie byłam w najlepszym nastroju.- Powiedziałam, a Oliwia prychnęła. Wszyscy się na nią spojrzeli.
-No co? Ty nie byłaś w złym nastroju. Do ciebie nie można było się zbliżyć bo ciskałaś piorunami z oczu.- Zaśmiała się, a ja podziękowałam jej w duchu, że nie powiedziała co się na prawdę stało. Wszyscy się trochę rozluźnili.
-Juuuulcia.- Zaczęła Mo.
-Taaaak?
-Zroooobisz spaghetti? Proszę. Tak dawno nie robiłaś.
-Dobra. Niech ci będzie. Też chcecie?- Zwróciłam się do chłopaków.
-Jasne.- Powiedział szybko Carlos. Zupełnie jakby bał się, że jedzenie ucieknie mu sprzed nosa. Wysiedliśmy na odpowiednim przystanku i przeszliśmy się kawałek w stronę domu.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak wiem. Strasznie krótko. Niestety nie mam zupełnie nastroju, a jeszcze gardło mnie zaczęło boleć -.- Nienawidzę tego. A teraz uwaga. Zapraszam każdego na mojego tumlra (http://nicolevampir.tumblr.com/), fb (https://www.facebook.com/nicole.ka.3597) i aska (http://ask.fm/NicoleKarlo) . Smiało, nie gryzę XD
piątek, 4 października 2013
środa, 14 sierpnia 2013
rozdział 11
Witam po dłuuuugiej przerwie!Niestety od jakiegoś czasu mam szlaban na laptopa i komórkę do końca wakacji. Dziś mi odwieszono karę bo jestem potrzebna xd No więc zapraszam na nowy rozdział.
--------------------------------------------------------------
Następnego dnia wstałam z lekkim bólem głowy. Spojrzałam na Jamesa, który słodko spał oparty plecami o moje łóżko. Wyglądał tak słodko.
-James, James.- Zaczęłam go szturać jakimś długim czymś przypominającym kredkę.
-Tak?- Otworzył oczy
-Szykuj się. Zaraz zaczynają się lekcje.
-Nigdzie bez ciebie nie idę.
-To musisz tu zostać bo ja w takim stanie do szkoły nie pójdę.
-Kochanie wiem, że nie pójdziesz. Ja zostanę z tobą dopóki nie będzie ci lepiej.- Uśmiechnął się do mnie
-Dziękuję ci.- Odwzajemniłam uśmiech. Po chwili przypomniałam sobie o Kamilu.- Gdzie Kamil?- Zaczełam się rozglądać.
-Tu jestem.- Powiedział wychodząc z łazienki.
- I jak?- Zapytałam go.
-Znalazłem go w jakimś barze. Dsypałem mu zabójczą ilość kokainy do drinka, który wypił. Włożyłem do kieszeni jeszcze kilka woreczków kokainy. Wszyscy pomyślą, że popełnił samobójstwo. A i oczywiście mam dla ciebie 5 wagonów LM'ów niebieskich. Aż dziwne, że tu takie sprzedają. My musieliśmy w NY kupować nielegalnie na rynku. Importowali je z Polski. A tu bez żadnych problemów.- rzucił mi na łóżko siatkę z fajkami.
-Dzięki. Za wszystko.- Odpowiedziałam i schowałam wszystko do szafki nocnej.
-Nie ma za co młoda.- Odpowiedział i wlazł w śpiwór na ziemi, który przygotowała mu Olivia.
Po chwili do pokoju ktoś zapukał.
-Proszę.- Powiedziałam, a do pokoju weszły dziewczyny.
-Hej. I jak się czujesz?- Zaczęła Claudia.
-Do bani.
-A co to za... osoby?- Mo wskazała na Kamila i Oliwię.
-Jesteśmy futrzakami.- Zaśmiała się Oliwia. Myślałam, że śpi. Dziewczyna wstała i poszła do pokoju.
-Tak, tak. To jest futrzak Oliwia i zjeb Kamil. Starzy znajomi.- Powiedziałam.
-Okey. Kiedyś nam to pewnie wyjaśnisz.- Powiedziała Vivi.
-Teraz już musimy iść do szkoły.- Dokończyła Claudia.
-Powiedzieć w szkole, że cię nie będzie przez jakiś czas?- Zapytała Mo.
-Nie. Nic nie mówcie. Nie wiecie co się ze mną dzieję i nie wiecie kiedy wrócę. Taka ma być oficjalna, szkolna wersja.
-Dobrze. Widzę, że jesteś z Jamesem, który się tobą zajmie... ale pamiętaj, że w każdej chwili możesz na nas liczyć.-Powiedziała Vivi i wszystkie sobie poszły. Westchnęłam i sięgnęłam do jedną paczkę fajek. Wyjęłam jednego i rzuciłam ją Jamesowi
-Dzięki.- Uśmiechnął się chłopak. Wyjął sobie jednego i odrzucił mi paczkę. Po chwili wróciła Oliwia i usiadła na parapecie.
-Dobra. Jak ci miną te wszystkie urazy i tak dalej to potrenujemy samoobronę i atak.- Powiedziała nie patrząc w moją stronę
-Po cholerę?
Po cholerę?! - Gwałtownie na mnie spojrzała.- Chcesz żeby znowu się coś takiego stało?! Bo ja nie! Całe życie ja się tobą zajmowałam i nie wiem jak mogłam pozwolić żeby to się wydarzyło. Jak ja mogłam w ogóle pozwolić ci wyjechać do LA bez żadnej umiejętności obrony? Albo się nauczysz obrony albo wracasz ze mną do NY. Wiem, że jestem tylko 3 miesiące starsza ale tak czy siak jesteś na mojej głowie. Pamiętaj, że w twojej szkole myślą, że Kamil jest twoim opiekunem. Bez nas nawet nie mogłabyś się tu uczyć. Muszę dopilnować przy najmniej żebyś była bezpieczna. Nie wybaczyłabym sobie gdybyś zginęła.- Z każdym słowem mówiła coraz ciszej. Spuściłam głowę i zaciągnęłam się dymem.- Przepraszam. Nie chciałam krzyknąć. Po prostu się martwię. To ja zaproponowałam ci wyjazd i czuję się za ciebie odpowiedzialna.
-Dziękuję ci za wszystko. Nauczę się samoobrony. Ale jak mi wszystko przejdzie.- Powiedziałam po chwili i spaliłam do końca papierosa. Przykryłam się szczelniej kołdrą i spojrzałam na Jamesa.
-Przynieść ci jakieś śniadanie?- Zapytał chłopak.
-Tak po proszę.- Uśmiechnęłam się, a chłopak wyszedł z pokoju. Po jakimś czasie wrócił z czterema talerzami naleśników. Jeden położył na szafce obok mnie, jeden podał Oliwi, jeden położył na szafce żeby Kamil zjadł jak wstanie, a ostatni postawił sobie na kolanach i zaczął jeść. Po śniadaniu leżeliśmy wszystcy rozmawiając na różne tematy.
---------------------------------------------------------------------
Sorka, sorka, sorka. Wiem, że rozdział strasznie krótki ale muszę spadać. Kolejny pewnie we wrześniu. Co myślicie o Oliwi i Kamilu? I ogółem o tym opowiadaniu? Mi się podoba mimo, że ma dziwną tematykę :) Czekam na wasze komy.
Papatki
Nicole:**
--------------------------------------------------------------
Następnego dnia wstałam z lekkim bólem głowy. Spojrzałam na Jamesa, który słodko spał oparty plecami o moje łóżko. Wyglądał tak słodko.
-James, James.- Zaczęłam go szturać jakimś długim czymś przypominającym kredkę.
-Tak?- Otworzył oczy
-Szykuj się. Zaraz zaczynają się lekcje.
-Nigdzie bez ciebie nie idę.
-To musisz tu zostać bo ja w takim stanie do szkoły nie pójdę.
-Kochanie wiem, że nie pójdziesz. Ja zostanę z tobą dopóki nie będzie ci lepiej.- Uśmiechnął się do mnie
-Dziękuję ci.- Odwzajemniłam uśmiech. Po chwili przypomniałam sobie o Kamilu.- Gdzie Kamil?- Zaczełam się rozglądać.
-Tu jestem.- Powiedział wychodząc z łazienki.
- I jak?- Zapytałam go.
-Znalazłem go w jakimś barze. Dsypałem mu zabójczą ilość kokainy do drinka, który wypił. Włożyłem do kieszeni jeszcze kilka woreczków kokainy. Wszyscy pomyślą, że popełnił samobójstwo. A i oczywiście mam dla ciebie 5 wagonów LM'ów niebieskich. Aż dziwne, że tu takie sprzedają. My musieliśmy w NY kupować nielegalnie na rynku. Importowali je z Polski. A tu bez żadnych problemów.- rzucił mi na łóżko siatkę z fajkami.
-Dzięki. Za wszystko.- Odpowiedziałam i schowałam wszystko do szafki nocnej.
-Nie ma za co młoda.- Odpowiedział i wlazł w śpiwór na ziemi, który przygotowała mu Olivia.
Po chwili do pokoju ktoś zapukał.
-Proszę.- Powiedziałam, a do pokoju weszły dziewczyny.
-Hej. I jak się czujesz?- Zaczęła Claudia.
-Do bani.
-A co to za... osoby?- Mo wskazała na Kamila i Oliwię.
-Jesteśmy futrzakami.- Zaśmiała się Oliwia. Myślałam, że śpi. Dziewczyna wstała i poszła do pokoju.
-Tak, tak. To jest futrzak Oliwia i zjeb Kamil. Starzy znajomi.- Powiedziałam.
-Okey. Kiedyś nam to pewnie wyjaśnisz.- Powiedziała Vivi.
-Teraz już musimy iść do szkoły.- Dokończyła Claudia.
-Powiedzieć w szkole, że cię nie będzie przez jakiś czas?- Zapytała Mo.
-Nie. Nic nie mówcie. Nie wiecie co się ze mną dzieję i nie wiecie kiedy wrócę. Taka ma być oficjalna, szkolna wersja.
-Dobrze. Widzę, że jesteś z Jamesem, który się tobą zajmie... ale pamiętaj, że w każdej chwili możesz na nas liczyć.-Powiedziała Vivi i wszystkie sobie poszły. Westchnęłam i sięgnęłam do jedną paczkę fajek. Wyjęłam jednego i rzuciłam ją Jamesowi
-Dzięki.- Uśmiechnął się chłopak. Wyjął sobie jednego i odrzucił mi paczkę. Po chwili wróciła Oliwia i usiadła na parapecie.
-Dobra. Jak ci miną te wszystkie urazy i tak dalej to potrenujemy samoobronę i atak.- Powiedziała nie patrząc w moją stronę
-Po cholerę?
Po cholerę?! - Gwałtownie na mnie spojrzała.- Chcesz żeby znowu się coś takiego stało?! Bo ja nie! Całe życie ja się tobą zajmowałam i nie wiem jak mogłam pozwolić żeby to się wydarzyło. Jak ja mogłam w ogóle pozwolić ci wyjechać do LA bez żadnej umiejętności obrony? Albo się nauczysz obrony albo wracasz ze mną do NY. Wiem, że jestem tylko 3 miesiące starsza ale tak czy siak jesteś na mojej głowie. Pamiętaj, że w twojej szkole myślą, że Kamil jest twoim opiekunem. Bez nas nawet nie mogłabyś się tu uczyć. Muszę dopilnować przy najmniej żebyś była bezpieczna. Nie wybaczyłabym sobie gdybyś zginęła.- Z każdym słowem mówiła coraz ciszej. Spuściłam głowę i zaciągnęłam się dymem.- Przepraszam. Nie chciałam krzyknąć. Po prostu się martwię. To ja zaproponowałam ci wyjazd i czuję się za ciebie odpowiedzialna.
-Dziękuję ci za wszystko. Nauczę się samoobrony. Ale jak mi wszystko przejdzie.- Powiedziałam po chwili i spaliłam do końca papierosa. Przykryłam się szczelniej kołdrą i spojrzałam na Jamesa.
-Przynieść ci jakieś śniadanie?- Zapytał chłopak.
-Tak po proszę.- Uśmiechnęłam się, a chłopak wyszedł z pokoju. Po jakimś czasie wrócił z czterema talerzami naleśników. Jeden położył na szafce obok mnie, jeden podał Oliwi, jeden położył na szafce żeby Kamil zjadł jak wstanie, a ostatni postawił sobie na kolanach i zaczął jeść. Po śniadaniu leżeliśmy wszystcy rozmawiając na różne tematy.
---------------------------------------------------------------------
Sorka, sorka, sorka. Wiem, że rozdział strasznie krótki ale muszę spadać. Kolejny pewnie we wrześniu. Co myślicie o Oliwi i Kamilu? I ogółem o tym opowiadaniu? Mi się podoba mimo, że ma dziwną tematykę :) Czekam na wasze komy.
Papatki
Nicole:**
piątek, 28 czerwca 2013
Rozdział 10
No więc tak. Po tym rozdziale pewnie stracę większość czytelniczek ale jak powiedziała Nina to mój blog i czytelniczki powinny to zrozumieć. Dziękuję ci Nino;*
Więc zapraszam do czytania.
--------------------------------------------------------------
Zaraz stanęłam na równe nogi. Do salonu jakby nigdy nic wszedł Bartek z nożem w ręce.
-O więc księżniczka jest w domu? Taką miałem nadzieję.- Uśmiechnął się chłopak i zaczął do mnie podchodzić. Z każdym jego krokiem oddalałam się pod ścianę aż w końcu znalazłam się w koncie i nie miałam gdzie uciekać. Podszedł do mnie na niebezpieczną odległość. Sparaliżował mną strach, gdy poczułam zimne ostrze noża na swojej szyi.Nie mogłam nic zrobić. Zamknęłam oczy żeby na to nie patrzeć.
-Ja zawsze mam to co chcę.- Powiedział Bartek i rozerwał mi bluzkę. Przez cały czas krzyczałam, płakałam. To nic nie dało. Zaczęłam błagać. Zareagował śmiechem. Po wszystkim wyrył mi nożem na piersi dużą literę B. Skuliłam się w kącie i płakałam. On jakby nic wstał, ubrał spodnie i wyszedł. Zostałam sama, w potarganych ciuchach z krwawiącą raną. Przesiedziałam tak kilka godzin. W pewnym momencie do domu wpadły dziewczyny. Pierwsza zobaczyła mnie Claudia.
-O boże Julcia.- Szepnęła i podbiegła do mnie.
-Nie! Zostaw mnie!- Krzyknęłam gdy kucnęła obok mnie i chciała mnie złapać za ramię. Mo rzuciła mi koc, którym się okryłam.
-Kto ci to zrobił?-Zapytała Vivienne.
-Bartek.- Ledwo słyszalnie szepnęłam jakby to imię miało mnie zabić.
-Zajebie gnoja!- Krzyknęła Mo no co się skuliłam.
-Mo nie krzycz. Widzisz, że jest przerażona.- Powiedziała Claudia, a po chwili zwróciła się do mnie.- Rozumiem, że teraz nie ufasz ludziom. Wiem, że każda próba dotarcia do ciebie skończy się niepowodzeniem. Ale pamiętaj. Masz nas. Wiem, że nie pozwolisz żebym opatrzyła ci ranę ale proszę żebyś sama to zrobiła. Potrzebujesz czegoś?
-Zabij.- Szepnęłam
-Co?
-Zabij mnie. Nie chcę żyć. Nie chcę tak cierpieć.- Powiedziałam ze strachem. Powoli wstałam. Poszłam do łazienki. Opatrzyłam ranę i poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku. Sięgnęłam pod nie i wyciągnęłam mały prostokątny przedmiot. Żyletka. Taka ostra. Taka nie pozorna, a może wybawić człowieka z największego bólu. Przłorzyłam ją do żyły.
-Nie.- Szepnęłam.- Jeszcze nie teraz. On musi mi za to zapłacić.- Zacisnęłam żyletkę w garści. Poleciała mi z dłoni krew. Żyletka jest na prawdę ostra. Zatamowałam krew. Po chwili do środka wszedł James.
-Proszę odłóż tą żyletkę.- Powiedział spokojnie chodź widziałam jak cały wrze z wściekłości. Pewnie dziewczyny mu powiedziały. Usiadł na podłodze obok łóżka. Wiedział, że mogę nad sobą nie zapanować jakby usiadł obok mnie.- Julcia. Przepraszam. Powinienem wtedy być z tobą.- Zaczął a ja mu przerwałam.
-Nie. To nie twoja wina. Nie mogłeś mieć wpływu na to co się stało. Poradzę sobie z tym. Wiem kto może mi pomóc. Teraz nie ufam nikomu. Nie chcę żeby ktokolwiek mnie dotykał. Mimo to kocham cię. I mimo to muszę zadzwonić po swoją ekipę. Nie może MU przejść to płazem.
-Jaką ekipę?
-Znajomych z mojego rodzinnego miasta.- Chwyciłam za telefon i wybrałam odpowiedni numer.
(rozmowa telefoniczna)
J: Hej
O: Siemka dawno nie dzwoniłaś.
J: Tak wiem i przepraszam. Bierz JEGO i przyjeżdżajcie do mnie. Ważna sprawa.
O: Przyjęłam. Będziemy dziś wieczorem
J: Dzięki.
O: Tylko mi powiedz czy on ma coś wziąć?
J: Wiesz dobrze co ma wziąć
O: Okey. Narka.
Ja: Pa
(koniec rozmowy telefonicznej)
-Będą dziś wieczorem. Przyrzeknij, że niezależnie co zobaczysz nikomu o niczym nie powiesz. Zwłaszcza policji.- Spojrzałam na Jamesa.
-Jeżeli nie będą w to zamieszane żadne prochy to przysięgam.
-Dobra. Moja koleżanka od zawsze pilnuję mnie żebym nic nie brała więc o prochy się nie martwię.
-To co oni mają zrobić?
-Dać nauczkę temu co to zrobił. Nie chcę żebyś ty mu coś zrobił bo wezmą cię za kratki, a ON dobrze się na tym zna.
-Jaki ON?
-Moja ekipa składa się z mojej koleżanki i jego chłopaka. Jest 5 lat starszy. Ma na imię Kamil, w wieku 18 lat chodził jeszcze do 3 gimnazjum, pali, pije, zabija, taki typowy gangster. Znam go od dawna. Dużo z nim przeszłam i nie raz mi pomagał.
-Nie podoba mi się ten typek ale jeżeli ma ci pomóc to ja chylę przed nim czoło.
-Mam pytanie?
-Tak?
-Czy przeszkadza ci jak dziewczyna pali?
-Jeżeli to masz być ty to nie. Tylko nie wpakuj się w jakieś narkotyki.
-Dobrze. Na prawdę ci to nie przeszkadza?
-Dla ciebie wszystko. Wiem, że teraz mi pewnie nie będziesz ufała, ani nikomu innemu ale pamiętaj, że jestem przy tobie co by się nie działo.
-Wiem i dziękuję ci za to.- Na tym podobnych rozmowach zeszło nam do wieczora. Około 19 do środka wpadli ONI.
-Jestem Olivia, a to jest Kamil.- Powiedziała moja koleżanka wyciągając do Jamesa rękę.
-Miło mi. Jestem James chłopak Julii.
-No Lula nieźle się ustawiłaś.- Powiedział Kamil i chciał do mnie podejść.
-Nie podchodź- Powiedziałam.
-Czemu? No nie gadaj, że po tylu latach nadal się mnie boisz?- Zaśmiał się chłopak. Na początku naszej znajomości trochę się go bałam ale to przeszłość.
-Ja się teraz boje kogokolwiek. A ciebie przestałam się obawiać kiedy jak miałam 13 lat zabrałeś mnie na piwo.
-Ta pamiętam to. Pół piwa i już się przewracałaś. Nie no beka była. Mam nadzieję, że teraz masz mocniejszą głowę.- Zaśmiał się chłopak.
-Chyba tak. Ale teraz nie o tym.
-No właśnie co ci się stało?- Zapytała Oliwia.
-Bo...
-Bo?
-Zostałam zgw... zgw...- Nie mogło mi przejść to słowo przez gardło.
-Wiem co chcesz powiedzieć. Kto to zrobił?! Zabije gnoja!- Kamil zacisnął rękę na swoim plecaku.
-Po to po was zadzwoniłam. To zrobił Bartek. Chcę żebyś teraz ty mu coś zrobił.
-Ma oberwać lekko, mocno czy ma umrzeć.
-....Umrzeć ale tak żeby wyglądało to na samobójstwo. I żeby cię mnie wsadzili. I tak masz w zawiasach.
-Dla swoich wszystko. A twój chłopak nic nie wygada?
-Obiecał milczeć. Byle żeby w sprawę nie wchodziły prochy. Prawda James?
-Tak. Koleś zabij go i możesz nawet użyć do tego prochów np żeby wyglądało, że przedawkował ale Jula ma nic nie brać.
-W tym już moja głowa. Od dziecka ją pod tym względem pilnuję.- Powiedziała Oliwia.
-I za to ci dziękuję.- Powiedziałam.
-A ty.- Kamil wskazał na Jamesa.- Podoba mi się twoje rozumowanie. Opcje z prochami jeszcze przemyśle, a tym czasem.- Wyciągnął z plecaka paczkę LM'ów niebieskich.
-Jak za starych, dobrych lat.- Powiedziałam gdy on rzucił mi na łóżko paczkę. Wzięłam jednego papierosa i odpaliłam.- Tego było mi trzeba.- Rozłożyłam się na łóżku błogo zamykając oczy.
-Moja krew.- Zaśmiała się Olivia.
-Taa. Musimy pogadać zwłaszcza z tobą James.- Powiedziałam.
-Słucham cię kochana.- Odezwał się chłopak mocno wgapiając wzrok w paczkę leżąca obok mnie.
-Paliłeś kiedyś?
-Nie.
-A chcesz.
-....Chcę spróbować.- Powiedział po chwili, a ja rzuciłam mu jednego papierosa.- Nie tak.- Powiedziałam widząc jak chłopak nie udolnie próbuję go zapalić.- Olivia pokaż mu jak ma go odpalić. Jakby co ostrzegam, że pierwszym zaczniesz się krztusić. Później będzie lepiej. Ja miałam z górki bo mam płuca po ojcu.- Zaśmiałam się, a Olivia pokazała Jamesowi jak ma odpalać.
-To o czym chciałaś pogadać?- Zapytał Kamil siedzący na parapecie.
-No więc chciałam powiedzieć czemu to się wszystko stało. No więc w autobusie Bartek zaczepił mnie gdy byłam na chwilę sama i powiedział, że albo grzecznie wrócę do bycia punkiem i będę z nim albo mi coś zrobi i powie Jamesowi co się działo w Polsce. Kim byłam i takie tam. Zlekceważyłam to. Gdy dziś rano James odwiózł mnie z naszej cało nocnej randki.- Uśmiechnęłam się do chłopaka.- Usiadłam w salonie i pojawił się Bartek i dalej to domyślacie się co się stało.
-A kim byłaś w Polsce?- Zapytał James patrząc na odpalonego papierosa, którego jeszcze nie spróbował. W końcu się odważył. Wziął go do ust wciągnął dym i go całego wypuścił kaszląc.
-Mówiłam, że pierwszym się będziesz krztusić. I nie zaciągasz się. Jak już wciągniesz dym do ust to weź jeszcze jeden szybki wdech żeby chociaż część trafiła tam gdzie powinna. W tym cała magia. - Powiedziałam i zaciągnęłam się dymem. Trochę wypuściłam nosem robiąc swój trik z kółeczkami, a reszta trafiła tam gdzie powinna.
-Dzięki.- Powiedział i zrobił to co kazałam. Teraz już nie zakrztusił się.- Faktycznie lepiej.- Przyznał.
-No więc co do pytania kim byłam w Polsce to w takim razie opowiem ci całą swoją historie. Kolegowałam się wtedy z taką Adą. Ale mimo to bardzo lubiłam przebywać z Olivią, którą znam od małego. Dowiedziałam się, że Olivia pali. Nadal ją lubiłam co nie mogło się zmienić. Później Olivia zaczęła się kumplować z Kamilem i później z nim zaczęła chodzić. Spotykałyśmy się przed szkołą, w jej trakcie i po. Zawsze w trójkę. Ja nie paliłam ale w końcu spróbowałam. Zaczęłam po trochu, a później paliłam już bardzo często. O dziwo nigdy się nie uzależniłam. Przerywałam to kiedy chciałam. Normalnie funkcjonowałam. Każdy się temu dziwił. Tylko nasza trójka wiedziała co się dzieję gdy jesteśmy razem. A co się działo? Po prostu rozmawialiśmy i paliliśmy. Wszyscy myśleli, że Bóg wie co robimy. Zaczęłam przez to mieć problemy w szkole i w domu. Z rodzicami nigdy się nie dogadywałam i w końcu Kamil załatwił 3 pokojowe mieszkanie w NY gdzie wszyscy uciekliśmy. Jest to pół dnia drogi z tond. Takim jakby przeczuciem wyprowadziłam się tutaj i o to jestem. Nikt nie wie o mojej przeszłości. Zwłaszcza dlatego, ze nic się nie działo. Tak na prawe Bartek pewnie chciał ci powiedzieć jedną z tych plotek, że co my robiliśmy itd. Tak na prawdę to nie licząc tego, że w wieku 12 i pół lat zaczęłam palić i zaliczyłam swój pierwszy kac to nic się takiego nie działo.
-Ale rodzice nadal myślą, że umarłaś.- Powiedział Kamil.- Wiesz co o tym sądzę. Ja nie miałem dla kogo tam gnić. Ojciec który mnie nienawidził i macocha, którą ojciec chciał zapełnić mi pustkę po zmarłej matce.
-Ja też nie miałam po co tam siedzieć. Znałaś moich rodziców i wiesz jacy byli.- Wtrąciła Olivia
-A wy nie wiecie jacy byli moi rodzice!- Naskoczyłam na nich.
-Bo nigdy nam nie powiedziałaś.- Powiedział Kamil, a ja odpaliłam kolejnego papierosa.
-I wam nie powiem. Przy najmniej nie teraz.- Powiedziała cicho, a po chwili dodałam.- Ej a pamiętacie teksty jakie urzywaliśmy?
-A jak byśmy mieli zapomnieć.- Zaśmiała się Olivia i przytoczyła jeden nich.- Uga buga dawaj szluga.
Roześmiałam się na wspomnienie kiedy Kamil stał pod balkonem krzycząc to do mnie i dziwnie tańcząc.
-Albo mój. Trzymajcie w 5, a zabije 10.- Powiedział Kamil i oboje się zaśmialiśmy przypominając sobie jak on chciał zabić moją wychowawczynie a my z Oliwią go trzymałyśmy. Właśnie wtedy to wymyślił. Tak wspominając zleciał nam czas do późnej nocy.
-Ja już będę spadał.- Powiedział Kamil.- Czas załatwić tego pedała. Wrócę za kilka godzin.
-Spoko- Odpowiedziałam i się uśmiechnęłam. Chłopak wyszedł z pokoju, a później pewnie z domu.
-Okey to gdzie mogę się walnąć spać?- Zapytała Olivia.
-W szafie jest łóżko polowe. Rozłurz je gdzieś pod oknem. Kamil się położy w śpiworze na ziemi. A ty James zostaniesz prawda? Proszę. Nie chcę żebyś mnie zostawiał teraz.
-Spokojnie kochana. Nie ma zamiaru cię zostawiać. Tylko mi powiedz gdzie mogę się położyć.
-W szafie jest drugie łóżko polowe. Rozłuż je jak najbliżej mojego.- Uśmiechnęłam się. Chłopak zrobił to o co prosiłam, a ja zapaliłam jeszcze jednego papierosa.
-Uga buga dawaj szluga.- Zaśmiała się Olivia.
-A co twoje się skończyły?
-Taa. Wysłałam esa Kamilowi żeby w powrotnej drodze kupił kilka paczek. Taż chcesz?
-Niech załatwi mi kilka wagonów. Przyda się na potem zwłaszcza, że jeżeli ktoś zauwarzy, że pale to mogą mnie ze szkoły wyrzucić.
-Spoko.- Powiedziała i wysłała Kamilowi wiadomość.
-A teraz łap.- Rzuciłam jej paczkę. Wyjęła jednego i mi odrzuciła.- Też chcesz?- Zapytałam Jamesa, który rozłożył już się na prowizorycznym łóżku.
-Tak.- Odpowiedział bez wahania i wziął ode mnie jednego. Już bezbłędnie odpalił i się zaciągnął.
-Nie bierz za często. Nie wiadomo czy nie masz organizmu abstynenta i się nie uzależnisz szybko.- Powiedziałam i po chwili zasnęłam.
------------------------------------------------------------
Wiem, że teraz mnie zabijecie ale mówi się trudno. Wiem, że ten rozdział jest taki a nie inny ale napisałam go bo tak mnie naglę naszło. Skąd taki pomysł? Bo Lulja to taka ja. Przeszłość Julii to taka moja teraźniejszość (a właściwie to co działo się jakiś miesąc temu i nadal się dzieję ale na mniejszą skale). To co jest opisane to działo się ( i nadal po części dzieję) w moim, życiu. Oczywiście oprócz pierwszej sceny (bo po takim czymś bym się zabiła) i bez scenariusza z ucieczką z Polski.
Papatki
Nicole;**
Więc zapraszam do czytania.
--------------------------------------------------------------
Zaraz stanęłam na równe nogi. Do salonu jakby nigdy nic wszedł Bartek z nożem w ręce.
-O więc księżniczka jest w domu? Taką miałem nadzieję.- Uśmiechnął się chłopak i zaczął do mnie podchodzić. Z każdym jego krokiem oddalałam się pod ścianę aż w końcu znalazłam się w koncie i nie miałam gdzie uciekać. Podszedł do mnie na niebezpieczną odległość. Sparaliżował mną strach, gdy poczułam zimne ostrze noża na swojej szyi.Nie mogłam nic zrobić. Zamknęłam oczy żeby na to nie patrzeć.
-Ja zawsze mam to co chcę.- Powiedział Bartek i rozerwał mi bluzkę. Przez cały czas krzyczałam, płakałam. To nic nie dało. Zaczęłam błagać. Zareagował śmiechem. Po wszystkim wyrył mi nożem na piersi dużą literę B. Skuliłam się w kącie i płakałam. On jakby nic wstał, ubrał spodnie i wyszedł. Zostałam sama, w potarganych ciuchach z krwawiącą raną. Przesiedziałam tak kilka godzin. W pewnym momencie do domu wpadły dziewczyny. Pierwsza zobaczyła mnie Claudia.
-O boże Julcia.- Szepnęła i podbiegła do mnie.
-Nie! Zostaw mnie!- Krzyknęłam gdy kucnęła obok mnie i chciała mnie złapać za ramię. Mo rzuciła mi koc, którym się okryłam.
-Kto ci to zrobił?-Zapytała Vivienne.
-Bartek.- Ledwo słyszalnie szepnęłam jakby to imię miało mnie zabić.
-Zajebie gnoja!- Krzyknęła Mo no co się skuliłam.
-Mo nie krzycz. Widzisz, że jest przerażona.- Powiedziała Claudia, a po chwili zwróciła się do mnie.- Rozumiem, że teraz nie ufasz ludziom. Wiem, że każda próba dotarcia do ciebie skończy się niepowodzeniem. Ale pamiętaj. Masz nas. Wiem, że nie pozwolisz żebym opatrzyła ci ranę ale proszę żebyś sama to zrobiła. Potrzebujesz czegoś?
-Zabij.- Szepnęłam
-Co?
-Zabij mnie. Nie chcę żyć. Nie chcę tak cierpieć.- Powiedziałam ze strachem. Powoli wstałam. Poszłam do łazienki. Opatrzyłam ranę i poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku. Sięgnęłam pod nie i wyciągnęłam mały prostokątny przedmiot. Żyletka. Taka ostra. Taka nie pozorna, a może wybawić człowieka z największego bólu. Przłorzyłam ją do żyły.
-Nie.- Szepnęłam.- Jeszcze nie teraz. On musi mi za to zapłacić.- Zacisnęłam żyletkę w garści. Poleciała mi z dłoni krew. Żyletka jest na prawdę ostra. Zatamowałam krew. Po chwili do środka wszedł James.
-Proszę odłóż tą żyletkę.- Powiedział spokojnie chodź widziałam jak cały wrze z wściekłości. Pewnie dziewczyny mu powiedziały. Usiadł na podłodze obok łóżka. Wiedział, że mogę nad sobą nie zapanować jakby usiadł obok mnie.- Julcia. Przepraszam. Powinienem wtedy być z tobą.- Zaczął a ja mu przerwałam.
-Nie. To nie twoja wina. Nie mogłeś mieć wpływu na to co się stało. Poradzę sobie z tym. Wiem kto może mi pomóc. Teraz nie ufam nikomu. Nie chcę żeby ktokolwiek mnie dotykał. Mimo to kocham cię. I mimo to muszę zadzwonić po swoją ekipę. Nie może MU przejść to płazem.
-Jaką ekipę?
-Znajomych z mojego rodzinnego miasta.- Chwyciłam za telefon i wybrałam odpowiedni numer.
(rozmowa telefoniczna)
J: Hej
O: Siemka dawno nie dzwoniłaś.
J: Tak wiem i przepraszam. Bierz JEGO i przyjeżdżajcie do mnie. Ważna sprawa.
O: Przyjęłam. Będziemy dziś wieczorem
J: Dzięki.
O: Tylko mi powiedz czy on ma coś wziąć?
J: Wiesz dobrze co ma wziąć
O: Okey. Narka.
Ja: Pa
(koniec rozmowy telefonicznej)
-Będą dziś wieczorem. Przyrzeknij, że niezależnie co zobaczysz nikomu o niczym nie powiesz. Zwłaszcza policji.- Spojrzałam na Jamesa.
-Jeżeli nie będą w to zamieszane żadne prochy to przysięgam.
-Dobra. Moja koleżanka od zawsze pilnuję mnie żebym nic nie brała więc o prochy się nie martwię.
-To co oni mają zrobić?
-Dać nauczkę temu co to zrobił. Nie chcę żebyś ty mu coś zrobił bo wezmą cię za kratki, a ON dobrze się na tym zna.
-Jaki ON?
-Moja ekipa składa się z mojej koleżanki i jego chłopaka. Jest 5 lat starszy. Ma na imię Kamil, w wieku 18 lat chodził jeszcze do 3 gimnazjum, pali, pije, zabija, taki typowy gangster. Znam go od dawna. Dużo z nim przeszłam i nie raz mi pomagał.
-Nie podoba mi się ten typek ale jeżeli ma ci pomóc to ja chylę przed nim czoło.
-Mam pytanie?
-Tak?
-Czy przeszkadza ci jak dziewczyna pali?
-Jeżeli to masz być ty to nie. Tylko nie wpakuj się w jakieś narkotyki.
-Dobrze. Na prawdę ci to nie przeszkadza?
-Dla ciebie wszystko. Wiem, że teraz mi pewnie nie będziesz ufała, ani nikomu innemu ale pamiętaj, że jestem przy tobie co by się nie działo.
-Wiem i dziękuję ci za to.- Na tym podobnych rozmowach zeszło nam do wieczora. Około 19 do środka wpadli ONI.
-Jestem Olivia, a to jest Kamil.- Powiedziała moja koleżanka wyciągając do Jamesa rękę.
-Miło mi. Jestem James chłopak Julii.
-No Lula nieźle się ustawiłaś.- Powiedział Kamil i chciał do mnie podejść.
-Nie podchodź- Powiedziałam.
-Czemu? No nie gadaj, że po tylu latach nadal się mnie boisz?- Zaśmiał się chłopak. Na początku naszej znajomości trochę się go bałam ale to przeszłość.
-Ja się teraz boje kogokolwiek. A ciebie przestałam się obawiać kiedy jak miałam 13 lat zabrałeś mnie na piwo.
-Ta pamiętam to. Pół piwa i już się przewracałaś. Nie no beka była. Mam nadzieję, że teraz masz mocniejszą głowę.- Zaśmiał się chłopak.
-Chyba tak. Ale teraz nie o tym.
-No właśnie co ci się stało?- Zapytała Oliwia.
-Bo...
-Bo?
-Zostałam zgw... zgw...- Nie mogło mi przejść to słowo przez gardło.
-Wiem co chcesz powiedzieć. Kto to zrobił?! Zabije gnoja!- Kamil zacisnął rękę na swoim plecaku.
-Po to po was zadzwoniłam. To zrobił Bartek. Chcę żebyś teraz ty mu coś zrobił.
-Ma oberwać lekko, mocno czy ma umrzeć.
-....Umrzeć ale tak żeby wyglądało to na samobójstwo. I żeby cię mnie wsadzili. I tak masz w zawiasach.
-Dla swoich wszystko. A twój chłopak nic nie wygada?
-Obiecał milczeć. Byle żeby w sprawę nie wchodziły prochy. Prawda James?
-Tak. Koleś zabij go i możesz nawet użyć do tego prochów np żeby wyglądało, że przedawkował ale Jula ma nic nie brać.
-W tym już moja głowa. Od dziecka ją pod tym względem pilnuję.- Powiedziała Oliwia.
-I za to ci dziękuję.- Powiedziałam.
-A ty.- Kamil wskazał na Jamesa.- Podoba mi się twoje rozumowanie. Opcje z prochami jeszcze przemyśle, a tym czasem.- Wyciągnął z plecaka paczkę LM'ów niebieskich.
-Jak za starych, dobrych lat.- Powiedziałam gdy on rzucił mi na łóżko paczkę. Wzięłam jednego papierosa i odpaliłam.- Tego było mi trzeba.- Rozłożyłam się na łóżku błogo zamykając oczy.
-Moja krew.- Zaśmiała się Olivia.
-Taa. Musimy pogadać zwłaszcza z tobą James.- Powiedziałam.
-Słucham cię kochana.- Odezwał się chłopak mocno wgapiając wzrok w paczkę leżąca obok mnie.
-Paliłeś kiedyś?
-Nie.
-A chcesz.
-....Chcę spróbować.- Powiedział po chwili, a ja rzuciłam mu jednego papierosa.- Nie tak.- Powiedziałam widząc jak chłopak nie udolnie próbuję go zapalić.- Olivia pokaż mu jak ma go odpalić. Jakby co ostrzegam, że pierwszym zaczniesz się krztusić. Później będzie lepiej. Ja miałam z górki bo mam płuca po ojcu.- Zaśmiałam się, a Olivia pokazała Jamesowi jak ma odpalać.
-To o czym chciałaś pogadać?- Zapytał Kamil siedzący na parapecie.
-No więc chciałam powiedzieć czemu to się wszystko stało. No więc w autobusie Bartek zaczepił mnie gdy byłam na chwilę sama i powiedział, że albo grzecznie wrócę do bycia punkiem i będę z nim albo mi coś zrobi i powie Jamesowi co się działo w Polsce. Kim byłam i takie tam. Zlekceważyłam to. Gdy dziś rano James odwiózł mnie z naszej cało nocnej randki.- Uśmiechnęłam się do chłopaka.- Usiadłam w salonie i pojawił się Bartek i dalej to domyślacie się co się stało.
-A kim byłaś w Polsce?- Zapytał James patrząc na odpalonego papierosa, którego jeszcze nie spróbował. W końcu się odważył. Wziął go do ust wciągnął dym i go całego wypuścił kaszląc.
-Mówiłam, że pierwszym się będziesz krztusić. I nie zaciągasz się. Jak już wciągniesz dym do ust to weź jeszcze jeden szybki wdech żeby chociaż część trafiła tam gdzie powinna. W tym cała magia. - Powiedziałam i zaciągnęłam się dymem. Trochę wypuściłam nosem robiąc swój trik z kółeczkami, a reszta trafiła tam gdzie powinna.
-Dzięki.- Powiedział i zrobił to co kazałam. Teraz już nie zakrztusił się.- Faktycznie lepiej.- Przyznał.
-No więc co do pytania kim byłam w Polsce to w takim razie opowiem ci całą swoją historie. Kolegowałam się wtedy z taką Adą. Ale mimo to bardzo lubiłam przebywać z Olivią, którą znam od małego. Dowiedziałam się, że Olivia pali. Nadal ją lubiłam co nie mogło się zmienić. Później Olivia zaczęła się kumplować z Kamilem i później z nim zaczęła chodzić. Spotykałyśmy się przed szkołą, w jej trakcie i po. Zawsze w trójkę. Ja nie paliłam ale w końcu spróbowałam. Zaczęłam po trochu, a później paliłam już bardzo często. O dziwo nigdy się nie uzależniłam. Przerywałam to kiedy chciałam. Normalnie funkcjonowałam. Każdy się temu dziwił. Tylko nasza trójka wiedziała co się dzieję gdy jesteśmy razem. A co się działo? Po prostu rozmawialiśmy i paliliśmy. Wszyscy myśleli, że Bóg wie co robimy. Zaczęłam przez to mieć problemy w szkole i w domu. Z rodzicami nigdy się nie dogadywałam i w końcu Kamil załatwił 3 pokojowe mieszkanie w NY gdzie wszyscy uciekliśmy. Jest to pół dnia drogi z tond. Takim jakby przeczuciem wyprowadziłam się tutaj i o to jestem. Nikt nie wie o mojej przeszłości. Zwłaszcza dlatego, ze nic się nie działo. Tak na prawe Bartek pewnie chciał ci powiedzieć jedną z tych plotek, że co my robiliśmy itd. Tak na prawdę to nie licząc tego, że w wieku 12 i pół lat zaczęłam palić i zaliczyłam swój pierwszy kac to nic się takiego nie działo.
-Ale rodzice nadal myślą, że umarłaś.- Powiedział Kamil.- Wiesz co o tym sądzę. Ja nie miałem dla kogo tam gnić. Ojciec który mnie nienawidził i macocha, którą ojciec chciał zapełnić mi pustkę po zmarłej matce.
-Ja też nie miałam po co tam siedzieć. Znałaś moich rodziców i wiesz jacy byli.- Wtrąciła Olivia
-A wy nie wiecie jacy byli moi rodzice!- Naskoczyłam na nich.
-Bo nigdy nam nie powiedziałaś.- Powiedział Kamil, a ja odpaliłam kolejnego papierosa.
-I wam nie powiem. Przy najmniej nie teraz.- Powiedziała cicho, a po chwili dodałam.- Ej a pamiętacie teksty jakie urzywaliśmy?
-A jak byśmy mieli zapomnieć.- Zaśmiała się Olivia i przytoczyła jeden nich.- Uga buga dawaj szluga.
Roześmiałam się na wspomnienie kiedy Kamil stał pod balkonem krzycząc to do mnie i dziwnie tańcząc.
-Albo mój. Trzymajcie w 5, a zabije 10.- Powiedział Kamil i oboje się zaśmialiśmy przypominając sobie jak on chciał zabić moją wychowawczynie a my z Oliwią go trzymałyśmy. Właśnie wtedy to wymyślił. Tak wspominając zleciał nam czas do późnej nocy.
-Ja już będę spadał.- Powiedział Kamil.- Czas załatwić tego pedała. Wrócę za kilka godzin.
-Spoko- Odpowiedziałam i się uśmiechnęłam. Chłopak wyszedł z pokoju, a później pewnie z domu.
-Okey to gdzie mogę się walnąć spać?- Zapytała Olivia.
-W szafie jest łóżko polowe. Rozłurz je gdzieś pod oknem. Kamil się położy w śpiworze na ziemi. A ty James zostaniesz prawda? Proszę. Nie chcę żebyś mnie zostawiał teraz.
-Spokojnie kochana. Nie ma zamiaru cię zostawiać. Tylko mi powiedz gdzie mogę się położyć.
-W szafie jest drugie łóżko polowe. Rozłuż je jak najbliżej mojego.- Uśmiechnęłam się. Chłopak zrobił to o co prosiłam, a ja zapaliłam jeszcze jednego papierosa.
-Uga buga dawaj szluga.- Zaśmiała się Olivia.
-A co twoje się skończyły?
-Taa. Wysłałam esa Kamilowi żeby w powrotnej drodze kupił kilka paczek. Taż chcesz?
-Niech załatwi mi kilka wagonów. Przyda się na potem zwłaszcza, że jeżeli ktoś zauwarzy, że pale to mogą mnie ze szkoły wyrzucić.
-Spoko.- Powiedziała i wysłała Kamilowi wiadomość.
-A teraz łap.- Rzuciłam jej paczkę. Wyjęła jednego i mi odrzuciła.- Też chcesz?- Zapytałam Jamesa, który rozłożył już się na prowizorycznym łóżku.
-Tak.- Odpowiedział bez wahania i wziął ode mnie jednego. Już bezbłędnie odpalił i się zaciągnął.
-Nie bierz za często. Nie wiadomo czy nie masz organizmu abstynenta i się nie uzależnisz szybko.- Powiedziałam i po chwili zasnęłam.
------------------------------------------------------------
Wiem, że teraz mnie zabijecie ale mówi się trudno. Wiem, że ten rozdział jest taki a nie inny ale napisałam go bo tak mnie naglę naszło. Skąd taki pomysł? Bo Lulja to taka ja. Przeszłość Julii to taka moja teraźniejszość (a właściwie to co działo się jakiś miesąc temu i nadal się dzieję ale na mniejszą skale). To co jest opisane to działo się ( i nadal po części dzieję) w moim, życiu. Oczywiście oprócz pierwszej sceny (bo po takim czymś bym się zabiła) i bez scenariusza z ucieczką z Polski.
Papatki
Nicole;**
wtorek, 18 czerwca 2013
Rozdział 9
Rano było mi bardzo zimno. Otworzyłam oczy i zobaczyłam śpiącego Jamesa. Nadal byliśmy na plaży. Słońce już zaczęło wschodzić. Wstałam i szybko się ubrałam. Kucnęłam obok mojego księcia.
-James.- Szepnęłam szturchając go w ramie.
-Hmm? Co? Jak? A hej kochanie.- Obudził się i od razu mnie pocałował.
-Hejeczka słońce.-Zaśmiałam się. Chłopak wstał, ubrał się i pociągnął za rękę do siebie.
-Kocham cię.- Powiedział i mnie pocałował.
-Ja ciebie też.- Odpowiedziałam, gdy się od siebie odsuneliśmy. Usiedliśmy na kocu i obserwowaliśmy piękny wschód słońca. James objął mnie ramieniem, a ja oparłam swoją głowę o jego ramię.- Pięknie tu.- Szepnęłam.
-Prawie tak pięknie jak ty.- Zaśmiał się Maslow.
-Nie jestem piękna.- Powiedziałam. Chłopak westchnął i zaczął śpiewać jakąś piosenkę. Była wspaniała.
Nie wiem, dlaczego zawsze stajesz się tak niepewna
Chciałbym, abyś zobaczyła to, co widzę
Kiedy patrzysz w lustro
I dlaczego mi nie uwierzysz, gdy mówię
Że dla mnie stajesz się coraz piękniejsza każdego dnia
Kiedy przeglądasz czasopisma
I myślisz, że nigdy się nie zmierzysz (z dziewczynami z czasopism)
Mylisz się
Ponieważ jesteś moją dziewczyną z okładki
Myślę, że jesteś super gwiazdą, o tak, jesteś
Dlaczego tego nie wiesz?
Tak, jesteś tak bardzo piękna, że aż boli
To, co jest pod Twoją skórą
Piękno, które świeci wewnątrz
Jesteś jedyną, która rządzi moim światem
Moją dziewczyną z okładki
Och...
Moją dziewczyną z okładki
Och...
Chodzisz w kaloszach w idealny letni dzień
W jakiś sposób zawsze widzisz ciemną stronę wszystkiego
Gdy wszystko jest w porządku
Nosisz luźne ubrania, by zakamuflować swoje kształty
Och, ale wiesz, że kocham Cię dokładnie taką, jaką jesteś
Kiedy patrzysz w czasopisma
I myślisz, że nie jesteś wystarczająco dobra
Tak bardzo się mylisz, kochanie
Ponieważ jesteś moją dziewczyną z okładki
Myślę, że jesteś super gwiazdą, o tak, jesteś
Dlaczego tego nie wiesz?
Tak, jesteś tak bardzo piękna, że aż boli
To, co jest pod Twoją skórą
Piękno, które świeci wewnątrz
Jesteś jedyną, która rządzi moim światem
Moją dziewczyną z okładki
Masz serce ze złota, idealny oryginał
Chciałbym, byś przestałą być tak okropną dla samej siebie chociaż na chwilę
I kiedy widzę tę twarz, spróbowałbym na tysiąc sposobów
Zrobiłbym wszystko, abyś się uśmiechnęła
Ponieważ jesteś moją dziewczyną z okładki
Myślę, że jesteś super gwiazdą, o tak, jesteś
Dlaczego tego nie wiesz?
Tak, jesteś tak bardzo piękna, że aż boli
To, co jest pod Twoją skórą
Piękno, które świeci wewnątrz
Jesteś jedyną, która rządzi moim światem
Moją dziewczyną z okładki
Och...
Moją dziewczyną z okładki
Och...
Moją dziewczyną z okładki
Och...
Moją dziewczyną z okładki
Och...
Dziewczyną z okładki
-Piosenka piękna i bardzo cię kocham ale nie jestem twoją cover girl.
-Jesteś, kochana. Jesteś dla mnie całym światem i jeżeli będziesz mi gadała, że nie jesteś ładna i że nie jesteś moją cover girl to będę ci co dzień uświadamiać, że jesteś i jesteś.- Powiedział chłopak i mnie pocałował. Wstaliśmy z koca i poszliśmy do samochodu chłopaka. Podwiózł mnie do domu i sam podjechał (a daleko nie miał XD) do siebie. Weszłam do środka i od razu przebrałam się w czarne dresy, szarą koszulkę i fioletową bluzę z kapturem. Położyłam się na kanapie w salonie i myślałam o tym co się wydarzyło. To było piękne. Moje rozmyślania przerwał głośny łomot. Ktoś włamał się do domu....
--------------------------------------------------------
Haha. I jak? Mogę powiedzieć, że za miło w następnym rozdziale nie będzie :)
Papatki
Nicole;**
-James.- Szepnęłam szturchając go w ramie.
-Hmm? Co? Jak? A hej kochanie.- Obudził się i od razu mnie pocałował.
-Hejeczka słońce.-Zaśmiałam się. Chłopak wstał, ubrał się i pociągnął za rękę do siebie.
-Kocham cię.- Powiedział i mnie pocałował.
-Ja ciebie też.- Odpowiedziałam, gdy się od siebie odsuneliśmy. Usiedliśmy na kocu i obserwowaliśmy piękny wschód słońca. James objął mnie ramieniem, a ja oparłam swoją głowę o jego ramię.- Pięknie tu.- Szepnęłam.
-Prawie tak pięknie jak ty.- Zaśmiał się Maslow.
-Nie jestem piękna.- Powiedziałam. Chłopak westchnął i zaczął śpiewać jakąś piosenkę. Była wspaniała.
Nie wiem, dlaczego zawsze stajesz się tak niepewna
Chciałbym, abyś zobaczyła to, co widzę
Kiedy patrzysz w lustro
I dlaczego mi nie uwierzysz, gdy mówię
Że dla mnie stajesz się coraz piękniejsza każdego dnia
Kiedy przeglądasz czasopisma
I myślisz, że nigdy się nie zmierzysz (z dziewczynami z czasopism)
Mylisz się
Ponieważ jesteś moją dziewczyną z okładki
Myślę, że jesteś super gwiazdą, o tak, jesteś
Dlaczego tego nie wiesz?
Tak, jesteś tak bardzo piękna, że aż boli
To, co jest pod Twoją skórą
Piękno, które świeci wewnątrz
Jesteś jedyną, która rządzi moim światem
Moją dziewczyną z okładki
Och...
Moją dziewczyną z okładki
Och...
Chodzisz w kaloszach w idealny letni dzień
W jakiś sposób zawsze widzisz ciemną stronę wszystkiego
Gdy wszystko jest w porządku
Nosisz luźne ubrania, by zakamuflować swoje kształty
Och, ale wiesz, że kocham Cię dokładnie taką, jaką jesteś
Kiedy patrzysz w czasopisma
I myślisz, że nie jesteś wystarczająco dobra
Tak bardzo się mylisz, kochanie
Ponieważ jesteś moją dziewczyną z okładki
Myślę, że jesteś super gwiazdą, o tak, jesteś
Dlaczego tego nie wiesz?
Tak, jesteś tak bardzo piękna, że aż boli
To, co jest pod Twoją skórą
Piękno, które świeci wewnątrz
Jesteś jedyną, która rządzi moim światem
Moją dziewczyną z okładki
Masz serce ze złota, idealny oryginał
Chciałbym, byś przestałą być tak okropną dla samej siebie chociaż na chwilę
I kiedy widzę tę twarz, spróbowałbym na tysiąc sposobów
Zrobiłbym wszystko, abyś się uśmiechnęła
Ponieważ jesteś moją dziewczyną z okładki
Myślę, że jesteś super gwiazdą, o tak, jesteś
Dlaczego tego nie wiesz?
Tak, jesteś tak bardzo piękna, że aż boli
To, co jest pod Twoją skórą
Piękno, które świeci wewnątrz
Jesteś jedyną, która rządzi moim światem
Moją dziewczyną z okładki
Och...
Moją dziewczyną z okładki
Och...
Moją dziewczyną z okładki
Och...
Moją dziewczyną z okładki
Och...
Dziewczyną z okładki
-Piosenka piękna i bardzo cię kocham ale nie jestem twoją cover girl.
-Jesteś, kochana. Jesteś dla mnie całym światem i jeżeli będziesz mi gadała, że nie jesteś ładna i że nie jesteś moją cover girl to będę ci co dzień uświadamiać, że jesteś i jesteś.- Powiedział chłopak i mnie pocałował. Wstaliśmy z koca i poszliśmy do samochodu chłopaka. Podwiózł mnie do domu i sam podjechał (a daleko nie miał XD) do siebie. Weszłam do środka i od razu przebrałam się w czarne dresy, szarą koszulkę i fioletową bluzę z kapturem. Położyłam się na kanapie w salonie i myślałam o tym co się wydarzyło. To było piękne. Moje rozmyślania przerwał głośny łomot. Ktoś włamał się do domu....
--------------------------------------------------------
Haha. I jak? Mogę powiedzieć, że za miło w następnym rozdziale nie będzie :)
Papatki
Nicole;**
niedziela, 9 czerwca 2013
Rozdział 8
Reszta dnia minęła bardzo spokojnie. Właśnie wracam z paczką do domu autobusem.
-Kochanie?- James zamruczał mi do ucha.
-Taaaak?- Zaśmiałam się.
-Co powiesz żebyśmy ten wieczór spędzili tylko ty i ja?
-Kusząca propozycja. Gdzie?
-Niespodzianka skarbie. Wpadnę po ciebie o 19.- Powiedział i wysiadł z autobusu. Po kilku przystankach ja, Mo, Los, Vivi, Kend, Claudia i Logan zrobiliśmy to samo. Chłopacy poszli do siebie, a my do siebie.
-Czemu Maslow gdzieś wtedy zniknął?- Zapytał Monic, gdy siedziałyśmy w salonie,a Vivi skakała po kanałach.
-Powiedział mi, że wpadnie po mnie o 19, że ten wieczór chce spędzić tylko ze mną i gdzieś pobiegł.- Odpowiedziałam z uśmiechem.
-Awwwwwww. Jak słodko. Ej ale ty musisz jakoś wyglądać. Jak cię zabierze do jakiejś restauracji to nie możesz mieć na sobie dresów.- Powiedziała Vivi odrywając wzrok od telewizora.
-O nie, nie, nie. Nie namówicie mnie na sukienkę.
-No weź. Musisz ubrać sukienkę. Chcesz żeby James pomyślał, że inne dziewczyny są lepsze czy żeby padł na zawał widząc ciebie?- Zapytała Claudia.
-No chyba to drugie. Ale nie można jakoś obejść się bez sukienki?
-Nie.- Odpowiedziały wszystkie trzy.
-Ha! Ale ja nie mam sukienki, a jest 18 więc za późno żeby iść do sklepu.
-Ale nie przewidziałaś, że my mamy dla ciebie sukienkę.- Uśmiechnęła się cwanie fioletowa.
-O zgrozo. Co żeście wymyśliły?
-Chodź.- Zaciągnęły mnie do mojego pokoju i zawiązały oczy. Po półgodzinie je odwiązały ale kazały zostawić zamknięte. Po chwili kazały otworzyć. Zobaczyłam przed sobą zasłonięte lustro.
-Gotowa?- Zapytały dziewczyny.
-Gorzej chyba być nie może. Gotowa.- Dziewczyny odsłoniły lustro, a mi szczęka opadła. Wyglądałam ekstra.
Sukienka była prześłiczna
A makijaż... no po prostu cudo.
Dostałam od dziewczyn czarną kopertówkę, uściskałam je i wyszłam przed dom s kąt już dobiegał dźwięk klaksonu mający wybawić mnie przed dom. Wyszłam i zobaczyłam Jamesa w garniturze opartego o maskę czarnego porshe. Gdy zdał sobie sprawę, że to ja otworzył szeroko usta i wytrzeszczył oczy.
-Zamknij usta bo ci mucha wpadnie.- Zaśmiałam się podchodząc.
-Eee..plaplaplaplaplaplapla.... eee.- Chłopak próbował się wysłowić co nie szło z byt dobrze. Był zbyt zajęty pożeraniem (i może nawet rozbieraniem) mnie wzrokiem. Stałam obok niego oparta o samochód, a gdy w końcu się na mnie nagapił przepraszając otworzył mi drzwi samochodu. Przez większość drogi zwracałam mu uwagę żeby patrzał na drogę.
-Wyglądasz ślicznie, pięknie, olśniewająco, cudownie, wspaniale i przede wszystkim seksownie.- W końcu się wysłowił gdy stanęliśmy na parkingu przy mega drogiej restauracji.
-Nie musiałeś się tak wysilać.- Powiedziałam widząc piękne wnętrze budynku całe w złocie z wielkim kryształowym żyrandolem na środku.
-Kochana. Jesteś dla mnie wszystkim, więc chciałem żeby było wyjątkowo.- Pocałował mnie w policzek i podeszliśmy do jakiegoś kolesia.
-Rezerwacja na nazwisko Maslow.- Powiedział mój chłopak, a koleś zaprowadził nas do stolika znajdującego się na pięknie oświetlonym dachu restauracji. James odsunął mi krzesło, a ja usiadłam. Po chwili brunet znalazł się na przeciwko mnie. Kelner podał nam menu, a mi prawie gały na wierzch wyszły widząc ceny.
-Drogo tu.- Stwierdziłam.
-Nie patrz na cenę. Weź to co chcesz, ja stawiam.- Uśmiechnął się chłopak, a ja nie słuchając go postanowiłam zamówić spaghetti. Kelner wziął od nas zamówienia, a James patrzał na mnie podejrzliwie.
-Patrzałaś na cenę.- Stwierdził
-No ten. Nie chce po prostu żebyś wydawał na mnie kasę.
-Julja.- James chwycił mnie za rękę.- Nie przejmuj się tym. Dla mnie to drobiazg.- Pocałował mnie co z chęcią odwzajemniłam.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też mała. Mówiłem ci, że pięknie wyglądasz w sukience?
-Tak i nie przyzwyczajaj się. Od jutra wracam do swojego stylu
-I dobrze. Jesteś niesamowita.- Uśmiechnął się, a kelner przyniósł nasze dania. Zjedliśmy rozmawiając.
-To jeszcze nie koniec.- Powiedział James po skończonym posiłku.
-Co ty jeszcze wykombinowałeś?
-Zobaczysz baby-Powiedział takim głosem, że aż przeszły mnie ciarki. Maslow zapłacił rachunek i wróciliśmy do samochodu. James jechał przez jakiś las. W końcu się zatrzymał. Otworzył mi drzwi i szliśmy chwilę trzymając się za ręce. Po 10 minutach zobaczyłam piękny zachód słońca nad plażą.
Szliśmy jeszcze chwile w miejsce gdzie nikogo nie było. Na piasku znajdował się duży czerwony koc. Wokół niego rozsypane były płatki róż. Z nie wiadomo kąt leciała wolna muzyka Usiedliśmy na kocu, a James nalał nam po lampce czerwonego wina podając mi jedną.
-Za nas?- Zapytał wznosząc kieliszek.
-Za nas.- Przytaknęłam i wznieśliśmy mini toast. Wypiliśmy wino i chłopak wstał podając mi rękę.
-Mogę prosić panią do tańca?- Zapytał.
-Pani nie potrafi tańczyć.- Zaśmiałam się.
-To ją nauczę.- Chwycił moją rękę i mnie podniósł. Zarzuciłam mu ręce na szyje, a on swoje położył na moich biodrach. Mocno przytuleni tańczyliśmy obracając się powoli w rytm muzyki.
-A podobno nie potrafisz tańczyć.- Zaśmiał się James mocniej mnie przytulając.
-Bo tak myślałam.- Pocałowałam go w policzek.- Dziękuję ci za ten wieczór. Jest na prawdę jak z bajki.
-Jest jak z bajki bo ty jesteś księżniczką. Moją osobistą księżniczką.- Chłopak namiętnie mnie pocałował. Po chwili leżeliśmy na kocu.
-Na pewno tego chcesz?- Chłopak spojrzał mi w oczy trzymając rękę na zamku od sukienki.
-Tak.- Powiedziałam odpinając jego koszulę. Po chwili nasze ciuchy były gdzieś poza kocem.
-Może trochę boleć.- Powiedział chłopak. To był najwspanialszy pierwszy raz jaki mogłam sobie wymarzyć. Na początku odrobinę bolało ale później było tylko lepiej. Po wszystkim zasnęliśmy wtuleni w siebie na plaży przykryci połową koca (na drugiej leżeliśmy).
-------------------------------------------------------\
I jak wam się podoba? Mi bardzo :) Czekam na wasze opinie :)
Papatki
Nicole;**
-----
-Kochanie?- James zamruczał mi do ucha.
-Taaaak?- Zaśmiałam się.
-Co powiesz żebyśmy ten wieczór spędzili tylko ty i ja?
-Kusząca propozycja. Gdzie?
-Niespodzianka skarbie. Wpadnę po ciebie o 19.- Powiedział i wysiadł z autobusu. Po kilku przystankach ja, Mo, Los, Vivi, Kend, Claudia i Logan zrobiliśmy to samo. Chłopacy poszli do siebie, a my do siebie.
-Czemu Maslow gdzieś wtedy zniknął?- Zapytał Monic, gdy siedziałyśmy w salonie,a Vivi skakała po kanałach.
-Powiedział mi, że wpadnie po mnie o 19, że ten wieczór chce spędzić tylko ze mną i gdzieś pobiegł.- Odpowiedziałam z uśmiechem.
-Awwwwwww. Jak słodko. Ej ale ty musisz jakoś wyglądać. Jak cię zabierze do jakiejś restauracji to nie możesz mieć na sobie dresów.- Powiedziała Vivi odrywając wzrok od telewizora.
-O nie, nie, nie. Nie namówicie mnie na sukienkę.
-No weź. Musisz ubrać sukienkę. Chcesz żeby James pomyślał, że inne dziewczyny są lepsze czy żeby padł na zawał widząc ciebie?- Zapytała Claudia.
-No chyba to drugie. Ale nie można jakoś obejść się bez sukienki?
-Nie.- Odpowiedziały wszystkie trzy.
-Ha! Ale ja nie mam sukienki, a jest 18 więc za późno żeby iść do sklepu.
-Ale nie przewidziałaś, że my mamy dla ciebie sukienkę.- Uśmiechnęła się cwanie fioletowa.
-O zgrozo. Co żeście wymyśliły?
-Chodź.- Zaciągnęły mnie do mojego pokoju i zawiązały oczy. Po półgodzinie je odwiązały ale kazały zostawić zamknięte. Po chwili kazały otworzyć. Zobaczyłam przed sobą zasłonięte lustro.
-Gotowa?- Zapytały dziewczyny.
-Gorzej chyba być nie może. Gotowa.- Dziewczyny odsłoniły lustro, a mi szczęka opadła. Wyglądałam ekstra.
Sukienka była prześłiczna
A makijaż... no po prostu cudo.
Dostałam od dziewczyn czarną kopertówkę, uściskałam je i wyszłam przed dom s kąt już dobiegał dźwięk klaksonu mający wybawić mnie przed dom. Wyszłam i zobaczyłam Jamesa w garniturze opartego o maskę czarnego porshe. Gdy zdał sobie sprawę, że to ja otworzył szeroko usta i wytrzeszczył oczy.
-Zamknij usta bo ci mucha wpadnie.- Zaśmiałam się podchodząc.
-Eee..plaplaplaplaplaplapla.... eee.- Chłopak próbował się wysłowić co nie szło z byt dobrze. Był zbyt zajęty pożeraniem (i może nawet rozbieraniem) mnie wzrokiem. Stałam obok niego oparta o samochód, a gdy w końcu się na mnie nagapił przepraszając otworzył mi drzwi samochodu. Przez większość drogi zwracałam mu uwagę żeby patrzał na drogę.
-Wyglądasz ślicznie, pięknie, olśniewająco, cudownie, wspaniale i przede wszystkim seksownie.- W końcu się wysłowił gdy stanęliśmy na parkingu przy mega drogiej restauracji.
-Nie musiałeś się tak wysilać.- Powiedziałam widząc piękne wnętrze budynku całe w złocie z wielkim kryształowym żyrandolem na środku.
-Kochana. Jesteś dla mnie wszystkim, więc chciałem żeby było wyjątkowo.- Pocałował mnie w policzek i podeszliśmy do jakiegoś kolesia.
-Rezerwacja na nazwisko Maslow.- Powiedział mój chłopak, a koleś zaprowadził nas do stolika znajdującego się na pięknie oświetlonym dachu restauracji. James odsunął mi krzesło, a ja usiadłam. Po chwili brunet znalazł się na przeciwko mnie. Kelner podał nam menu, a mi prawie gały na wierzch wyszły widząc ceny.
-Drogo tu.- Stwierdziłam.
-Nie patrz na cenę. Weź to co chcesz, ja stawiam.- Uśmiechnął się chłopak, a ja nie słuchając go postanowiłam zamówić spaghetti. Kelner wziął od nas zamówienia, a James patrzał na mnie podejrzliwie.
-Patrzałaś na cenę.- Stwierdził
-No ten. Nie chce po prostu żebyś wydawał na mnie kasę.
-Julja.- James chwycił mnie za rękę.- Nie przejmuj się tym. Dla mnie to drobiazg.- Pocałował mnie co z chęcią odwzajemniłam.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też mała. Mówiłem ci, że pięknie wyglądasz w sukience?
-Tak i nie przyzwyczajaj się. Od jutra wracam do swojego stylu
-I dobrze. Jesteś niesamowita.- Uśmiechnął się, a kelner przyniósł nasze dania. Zjedliśmy rozmawiając.
-To jeszcze nie koniec.- Powiedział James po skończonym posiłku.
-Co ty jeszcze wykombinowałeś?
-Zobaczysz baby-Powiedział takim głosem, że aż przeszły mnie ciarki. Maslow zapłacił rachunek i wróciliśmy do samochodu. James jechał przez jakiś las. W końcu się zatrzymał. Otworzył mi drzwi i szliśmy chwilę trzymając się za ręce. Po 10 minutach zobaczyłam piękny zachód słońca nad plażą.
Szliśmy jeszcze chwile w miejsce gdzie nikogo nie było. Na piasku znajdował się duży czerwony koc. Wokół niego rozsypane były płatki róż. Z nie wiadomo kąt leciała wolna muzyka Usiedliśmy na kocu, a James nalał nam po lampce czerwonego wina podając mi jedną.
-Za nas?- Zapytał wznosząc kieliszek.
-Za nas.- Przytaknęłam i wznieśliśmy mini toast. Wypiliśmy wino i chłopak wstał podając mi rękę.
-Mogę prosić panią do tańca?- Zapytał.
-Pani nie potrafi tańczyć.- Zaśmiałam się.
-To ją nauczę.- Chwycił moją rękę i mnie podniósł. Zarzuciłam mu ręce na szyje, a on swoje położył na moich biodrach. Mocno przytuleni tańczyliśmy obracając się powoli w rytm muzyki.
-A podobno nie potrafisz tańczyć.- Zaśmiał się James mocniej mnie przytulając.
-Bo tak myślałam.- Pocałowałam go w policzek.- Dziękuję ci za ten wieczór. Jest na prawdę jak z bajki.
-Jest jak z bajki bo ty jesteś księżniczką. Moją osobistą księżniczką.- Chłopak namiętnie mnie pocałował. Po chwili leżeliśmy na kocu.
-Na pewno tego chcesz?- Chłopak spojrzał mi w oczy trzymając rękę na zamku od sukienki.
-Tak.- Powiedziałam odpinając jego koszulę. Po chwili nasze ciuchy były gdzieś poza kocem.
-Może trochę boleć.- Powiedział chłopak. To był najwspanialszy pierwszy raz jaki mogłam sobie wymarzyć. Na początku odrobinę bolało ale później było tylko lepiej. Po wszystkim zasnęliśmy wtuleni w siebie na plaży przykryci połową koca (na drugiej leżeliśmy).
-------------------------------------------------------\
I jak wam się podoba? Mi bardzo :) Czekam na wasze opinie :)
Papatki
Nicole;**
-----
niedziela, 2 czerwca 2013
Rozdział 7
No siema. Pewnie większość z was słyszała, że mao nie.-m zamiar zakończyć pisanie na moim pierwszym blogu. Nadal się nad tym wszystkim zastanawiam. W poniedziałek się wszystko rozstrzygnie. Chce coś zrobić ale nie chcę aby przez to coś mój znajomy miał problemy. Tym czasem zapraszam na nowy rozdział.
---------------------------------------------------------------------
Rano poczułam jak ktoś skacze mi po łóżku.
-Zły człowieku odejdź jeżeli twe życie miłe.- Mruknęłam w poduszkę.
-Ja złym człowiekiem? Oj zapamiętam to sobie kochana.- Powiedział znajomy mi głos. Uniosłam głowe i zobaczyłam obrażonego Jamesa.
-Oj nie fochaj się.
-Foch Forever z przytupem na pięć minut..- Tupnał nogą jak dziecko i odwrócił się.
-Na pewno?- Podeszłam do niego i objęłam od tyłu. Muskając delikatnie ustami jego szyje.
-Pff.
-No to nie.- Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej białe dżinsy, fioletową koszulkę i pomarańczową, jaskrawą bluzę z czarnymi paskami po wewnętrznej stronie dużego kaptura. Poszłam do łazienki i po chwili wyszłam nie kryjąc zdziwienia widokiem jaki zastałam w swoim pokoju. James siedział na łóżku i słuchał Black Sabbath.
-Wiedzę, że spodobał ci się Ozzy Osbourne.- Uśmiechnęłam się, a chłopak nie zareagowł.- Czyli nadal foch. Zobaczysz. Będziesz jeszcze coś chciał.- Wyszłam z pokoju i podążyłam w stronę kuchni, z której wyłaniał się aromat na cały dom. W kuchni zastałam wszystkich, dosłownie wszystkich. Vivi gotującą z Kendallem, Logana gadającego z Claudią o jakimś wybitnym fizyku i Mo biegającą z Carlosem wokół stołu.
-Ale żeście się wszyscy podobierali charakterami- Uśmiechnęłam się i usiadłam na blacie omijając biegającą parę.
-O!!!! Masz ten czadowy zestaw! Wreszcie nie coś czarnego.- Uśmiechnęła się fioletowa.
-Nie noszę tylko czarnego.- Mruknęłam, a ona jakby nie usłyszała zaczęła rozstawiać talerze z pysznymi naleśnikami z owocami polanymi czekoladą. Wszyscy usiedli do stołu oprócz Maslowa, który nie zszedł jeszcze z góry.
-Ej gdzie James?- Zapytał po chwili Logan.
-Odpłynął.- Powiedziałam i w tym samym momencie do kuchni wlazło Masełko. Podszedł do mnie i chciał mnie pocałować ale szybko się schyliłam tak, że cmoknął ścianę. Wszyscy zaczęli się śmiać.
-No ej!- Oburzył się brunet.
-Pff.- Wzruszyłam ramionami i zabrałam się za dalsze konsumowanie moich naleśników. James usiadł obok mnie i też zaczął jeść swoje. Po 10 minutach Claudia poszła na góre i wróciła z naszymi plecakami.
-Dobra zbieramy się.- Powiedziała podając każdemu plecak. Chłopacy (jak się okazało) mieli swoje plecaki na korytarzu. Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się na przystanek autobusowy. Po chwili wsiedliśmy do pełnego pojazdu.
-Idę kupić bilegt.- Powiedziałam i zaczęłam się przeciskać na sam przód. Kupiłam bilet, a gdy się odwracałam wpadłam na kogoś.
-Oj przepraszam.- Powiedziałam ale po chwili zdałam sobie sprawę na kogo wpadłam.- Siema jak tam?- Zapytałam chłopaka.
-O widzę, że dziś na kolorowo. Wystroiłaś się tak dla swojego chłoptasia?- Zapytał z kpiną Bartek
-Jasne, że nie.
-Ta jasne. I już pewnie nie jesteś punkiem. Zaczęłaś słuchać popu?
-A co cię to?!
-Czyli tak. No cóż. Mam kuszącą propozycje. Zerwiesz z tym swoim lalusiem, wrócisz do bycia 100% punkiem i umówisz się ze mną.
-Pojebało cię?
-Jak nie to powiem jaka byłaś w Polsce. Co robiłaś i z kim. Powiem każdemu. NAwet twojemu chłopakowi. Na pewno tego chcesz?
-Nie robiłam nic złego.
-Ta jasne, a ON i jego znajomi? Nie pamiętasz?
-Ty też byłeś w to zamieszany.
-Ale o mnie wszyscy wiedzą. O tobie dopiero się dowiedzą.
-Zostaw mnie w spokoju.- Dałam mu z liścia. Ludzie dookoła jakby nic nie widzieli.
-Oj teraz przegiełaś.- Złapał mnie za nadgarstek.- Porzałujesz tego.- Syknął mi do ucha.
-Spadaj.- Wyswobodziłam rękę i zaczęłam się cofać do reszty.
-I tak będę miał to czego chce.- Usłyszałam go jeszcze za sobą. Bartek to jedyna osoba w szkole, która znała mnie jeszcze w Polsce. Chodziliśmy do jednej szkoły przez kilka lat. Teraz też chodzimy razem do klasy. Po przyjeździe tutaj przestałam z nim gadać. Nie wiem co zrobię jak ktoś się dowie jak było w Polsce.
-Wszystko okej?- Zapytał James sprowadzając mnie na ziemie. Nic nie odpowiedziałam tylko mocno się w niego wtuliłam. Trwaliśmy tak całą drogę. W szkole byłam lekko nie obecna. Na ostatniej lekcji (historia) mieliśmy zastępstwo.
-Zaczniemy od sprawdzenia obecności.- Powiedział starszy pan w brudnym fartuchu nie mytym chyba od... nigdy chyba nie był umyty. Domagał się nie tyle wyprania co emerytury szlafrokowej. Koleś miał siwe mocno przetłuszczone włosy układające się w chude stronki opadające na ramiona. Na oczach miał okulary tak duże, że oczy można było dostrzec tylko patrząc od przodu. Z boku było widać tylko grube szkło.
-No to tak.John?
-Obecny
-David?
-Jestem
-Monic?
-Jestem
-Vivienne?
-Być
-Claudia?
-No jestem, jestem
-Julja?
-.......
-Jest Lula?
-Co? Jak? A. Jestem.
-James?
-Ta jestem
-Carlos?
-Jestem
-Bartek?
-Jetem
-Logan?
-Jestem
-Kendall
-Jestem
-Kathy
-Obecna
-Nicola?
-Jestem
-Viollet?
-Być.
-To teraz przejdziemy to lekcji.- Powiedział i położył głowe na dzienniku. Po chwili rozległo się hrapanie. W całej sali zapadła konsternacja.
-Obudzić go?- Zapytałam
-Nieeee.- Odpowiedzieli cichym churkiem wszyscy.
-No to siedzimy i nie jesteśmy zbyt głośno żeby Pan Obrzydliwiec się nie obudził.- Powiedziałam z uśmiechem.
-Już nie masz focha?- Zapytał z nadzieją James.
-Pff.
-No weź. Proszę.- Zaczął się łasić a ja się cicho zaśmiałam. Pokręciłam głową z rezygnacją i go pocałowałam co szybko odwzajemnił.
-----------------------------------------------------------------------------
Jak myślicie co Jula ukrywa? Ja mam już zaplanowane kilka rozdziałów do przodu i powiem, że wesoło nie będzie. Nie zanudzam was więcej.
Papatki
Nicole;**
---------------------------------------------------------------------
Rano poczułam jak ktoś skacze mi po łóżku.
-Zły człowieku odejdź jeżeli twe życie miłe.- Mruknęłam w poduszkę.
-Ja złym człowiekiem? Oj zapamiętam to sobie kochana.- Powiedział znajomy mi głos. Uniosłam głowe i zobaczyłam obrażonego Jamesa.
-Oj nie fochaj się.
-Foch Forever z przytupem na pięć minut..- Tupnał nogą jak dziecko i odwrócił się.
-Na pewno?- Podeszłam do niego i objęłam od tyłu. Muskając delikatnie ustami jego szyje.
-Pff.
-No to nie.- Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej białe dżinsy, fioletową koszulkę i pomarańczową, jaskrawą bluzę z czarnymi paskami po wewnętrznej stronie dużego kaptura. Poszłam do łazienki i po chwili wyszłam nie kryjąc zdziwienia widokiem jaki zastałam w swoim pokoju. James siedział na łóżku i słuchał Black Sabbath.
-Wiedzę, że spodobał ci się Ozzy Osbourne.- Uśmiechnęłam się, a chłopak nie zareagowł.- Czyli nadal foch. Zobaczysz. Będziesz jeszcze coś chciał.- Wyszłam z pokoju i podążyłam w stronę kuchni, z której wyłaniał się aromat na cały dom. W kuchni zastałam wszystkich, dosłownie wszystkich. Vivi gotującą z Kendallem, Logana gadającego z Claudią o jakimś wybitnym fizyku i Mo biegającą z Carlosem wokół stołu.
-Ale żeście się wszyscy podobierali charakterami- Uśmiechnęłam się i usiadłam na blacie omijając biegającą parę.
-O!!!! Masz ten czadowy zestaw! Wreszcie nie coś czarnego.- Uśmiechnęła się fioletowa.
-Nie noszę tylko czarnego.- Mruknęłam, a ona jakby nie usłyszała zaczęła rozstawiać talerze z pysznymi naleśnikami z owocami polanymi czekoladą. Wszyscy usiedli do stołu oprócz Maslowa, który nie zszedł jeszcze z góry.
-Ej gdzie James?- Zapytał po chwili Logan.
-Odpłynął.- Powiedziałam i w tym samym momencie do kuchni wlazło Masełko. Podszedł do mnie i chciał mnie pocałować ale szybko się schyliłam tak, że cmoknął ścianę. Wszyscy zaczęli się śmiać.
-No ej!- Oburzył się brunet.
-Pff.- Wzruszyłam ramionami i zabrałam się za dalsze konsumowanie moich naleśników. James usiadł obok mnie i też zaczął jeść swoje. Po 10 minutach Claudia poszła na góre i wróciła z naszymi plecakami.
-Dobra zbieramy się.- Powiedziała podając każdemu plecak. Chłopacy (jak się okazało) mieli swoje plecaki na korytarzu. Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się na przystanek autobusowy. Po chwili wsiedliśmy do pełnego pojazdu.
-Idę kupić bilegt.- Powiedziałam i zaczęłam się przeciskać na sam przód. Kupiłam bilet, a gdy się odwracałam wpadłam na kogoś.
-Oj przepraszam.- Powiedziałam ale po chwili zdałam sobie sprawę na kogo wpadłam.- Siema jak tam?- Zapytałam chłopaka.
-O widzę, że dziś na kolorowo. Wystroiłaś się tak dla swojego chłoptasia?- Zapytał z kpiną Bartek
-Jasne, że nie.
-Ta jasne. I już pewnie nie jesteś punkiem. Zaczęłaś słuchać popu?
-A co cię to?!
-Czyli tak. No cóż. Mam kuszącą propozycje. Zerwiesz z tym swoim lalusiem, wrócisz do bycia 100% punkiem i umówisz się ze mną.
-Pojebało cię?
-Jak nie to powiem jaka byłaś w Polsce. Co robiłaś i z kim. Powiem każdemu. NAwet twojemu chłopakowi. Na pewno tego chcesz?
-Nie robiłam nic złego.
-Ta jasne, a ON i jego znajomi? Nie pamiętasz?
-Ty też byłeś w to zamieszany.
-Ale o mnie wszyscy wiedzą. O tobie dopiero się dowiedzą.
-Zostaw mnie w spokoju.- Dałam mu z liścia. Ludzie dookoła jakby nic nie widzieli.
-Oj teraz przegiełaś.- Złapał mnie za nadgarstek.- Porzałujesz tego.- Syknął mi do ucha.
-Spadaj.- Wyswobodziłam rękę i zaczęłam się cofać do reszty.
-I tak będę miał to czego chce.- Usłyszałam go jeszcze za sobą. Bartek to jedyna osoba w szkole, która znała mnie jeszcze w Polsce. Chodziliśmy do jednej szkoły przez kilka lat. Teraz też chodzimy razem do klasy. Po przyjeździe tutaj przestałam z nim gadać. Nie wiem co zrobię jak ktoś się dowie jak było w Polsce.
-Wszystko okej?- Zapytał James sprowadzając mnie na ziemie. Nic nie odpowiedziałam tylko mocno się w niego wtuliłam. Trwaliśmy tak całą drogę. W szkole byłam lekko nie obecna. Na ostatniej lekcji (historia) mieliśmy zastępstwo.
-Zaczniemy od sprawdzenia obecności.- Powiedział starszy pan w brudnym fartuchu nie mytym chyba od... nigdy chyba nie był umyty. Domagał się nie tyle wyprania co emerytury szlafrokowej. Koleś miał siwe mocno przetłuszczone włosy układające się w chude stronki opadające na ramiona. Na oczach miał okulary tak duże, że oczy można było dostrzec tylko patrząc od przodu. Z boku było widać tylko grube szkło.
-No to tak.John?
-Obecny
-David?
-Jestem
-Monic?
-Jestem
-Vivienne?
-Być
-Claudia?
-No jestem, jestem
-Julja?
-.......
-Jest Lula?
-Co? Jak? A. Jestem.
-James?
-Ta jestem
-Carlos?
-Jestem
-Bartek?
-Jetem
-Logan?
-Jestem
-Kendall
-Jestem
-Kathy
-Obecna
-Nicola?
-Jestem
-Viollet?
-Być.
-To teraz przejdziemy to lekcji.- Powiedział i położył głowe na dzienniku. Po chwili rozległo się hrapanie. W całej sali zapadła konsternacja.
-Obudzić go?- Zapytałam
-Nieeee.- Odpowiedzieli cichym churkiem wszyscy.
-No to siedzimy i nie jesteśmy zbyt głośno żeby Pan Obrzydliwiec się nie obudził.- Powiedziałam z uśmiechem.
-Już nie masz focha?- Zapytał z nadzieją James.
-Pff.
-No weź. Proszę.- Zaczął się łasić a ja się cicho zaśmiałam. Pokręciłam głową z rezygnacją i go pocałowałam co szybko odwzajemnił.
-----------------------------------------------------------------------------
Jak myślicie co Jula ukrywa? Ja mam już zaplanowane kilka rozdziałów do przodu i powiem, że wesoło nie będzie. Nie zanudzam was więcej.
Papatki
Nicole;**
środa, 29 maja 2013
Rozdział 6
Heh, hej, hej. Jak wam dzień mija. Mi po rozmowie z kolegą znacznie lepiej. Tak jakoś dziwnie mi ten wariat polepsza humor :) Słyszałyście, że premiera 24/seven będzie już 18 czerwca?Wszyscy mieszkający w Gdańsku wara od płyt. Ja chce być pierwszą Gdańszczaninką posiadającą tą płytę :)
-----------------------------------------
Wyjrzałam przez okno.... Za moim parapetem wisiał na pergoli James z gitarą. Miał zaplecione ręcę o szczebelki pergoli tak żeby móc grać ale się nie wywrócić. Grał i śpiewał.
-Wariacie wejdź bo spadniesz.- Zaśmiałam się, a chłopak wlazł mi do pokoju.-Idioto mogło ci się coś stać.- Powiedziałam i trzepnęłam go rękę w klatkę. Chłopak złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie tak, że nie było między nami wolnego miejsca.
-Julcia ja naprawdę cię przepraszam. To nie powinno tak być. Powinienem być z tobą szczery.- Zaczął chłopak, a ja go pocałowałam.
-Powinieneś być szczery ale w końcu nic się nie stało.- Powiedział jak się od siebie oderwaliśmy.
-Czyli, że mi wybaczasz?
-Jasne głuptasie.- Pocałowałam go jeszcze raz. Trwało to może z 20 minut, gdyż przeszkodził nam dźwięk otwieranych drzwi przez, które wparował Latynos.
-Sorry, że przeszkadzam kochasie ale ja, Monic, Kendall, Vivienne, Logan i Claudia idziemy do kina..- Powiedział Carlos.
-Okey. Pa.- Powiedział James i wypchnął Losa z pokoju zatrzaskując drzwi na klucz.
-Co ty kombinujesz panie Maslow?- Zaśmiałam się.
-Zobaczysz mała.- Powiedział i mnie namiętnie pocałował. Pocałunki były delikatne i stawały się coraz namiętniejsze i gorętsze. Były pełne pożądania. Chłopak delikatnie położył mnie na łóżku i znalazł się nade mną.
-Nie.- Powiedziałam lekko odpychając chłopaka.
-Przepraszam. Za bardzo mnie poniosło.- Chłopak usiadł obok mnie.
-Nie chodzi o to, że nie chce. Po prostu nie jestem gotowa i.... i boję się.- Podciągnęłam nogi pod siebie i schowałam głowę.
-Ej kochanie.- Chłopak położył rękę na moich plecach.- Spójrz na mnie.- Podniosłam wzrok i spojrzałam w jego piękne, piwne i głębokie oczy napotykając jego zmartwiony wzrok.- Zdaje sobie sprawę, że możesz nie być gotowa. Wiem też, że możesz się bać bólu. Ale tak naprawdę nie ma czego. W życiu bym cię nie skrzywdził. Nie zrobię nic bez twojego pozwolenia. Kocham cię. Jesteś dla mnie wszystkim. Nigdy ci nic nie zrobię.
-Wiem ale na razie nie.- Przytuliłam się do niego.
-Rozumiem. Będę czekał nawet do końca życia.- James objął mnie ręką.
-Poczekaj chwile.- Powiedziałam i podeszłam do moich głośników. Wzmacniacz dostałam od mamy, a głośniki stereo firmy ,,Marshall" odkupiłam od znajomego. Włożyłam do odtwarzacza, podłączonego pod to wszystko, jedną z moich ulubionych płyt- Black Sabbath Paraniod. Od razu przełączyłam na Electric Funeral. Usiadłam obok Maslowa i się do niego przytuliłam. Mimowolnie zaczęłam nucić piosenkę.
-Niezłe.- Stwierdził James.
-wiem. A propo muzyki. Pamiętasz jak mówiłam, że podoba mi się taka jedna piosenka z popu?
-Pamiętam.
-Wiesz dziś usłyszałam ją po raz drugi ale nadal nie znam tytułu.
-Gdzie ją słyszałaś?
-A taki jeden wariat śpiewał ją za moim oknem.- Zaśmiałam się.
-Nie mów, że nasza piosenka ci się podoba.
-O dziwo mi się podoba. Jak to powiedział mój idol ,,Pop wcale nie oznacza shit. Shit oznacza shit, niezależnie od rodzaju muzyki." Wasza piosenka mi się podoba. Tylko powiedz jak się nazywała.
-Love me again.- Powiedział chłopak. dalej siedzieliśmy rozmawiając się, gadając i słuchając muzyki z mojej kolekcji płyt zawierającej 43 płyty. Większości nigdy nie przesłuchałam ale cieszę się, że je mam. Wieczorem James z niechęcią (musiałam go wyrzucić siłą z domu) wrócił do siebie. Zjadłam kolacje, poszłam się wykąpać i położyłam się do łóżka. Spoglądałam w okno i widziałam jak mój chłopak kładzie się spać i również spogląda w okno. Po chwili moje oczy napotkały jego wzrok. Uśmiechnął się do mnie i posłał mi całusa. Odwzajemniłam uśmiech i wykonałam gest jakbym łapała buziaka i chowała go do serca. Pięć minut później zasnęłam.
---------------------------------------------------------------------------
I jak wam się podoba? Mi bardzo. Niestety mam karę do poniedziałku i nie wiem czy uda mi się włamać na komputer aby napisać coś tu albo na moim pierwszym blogu.
Papatki
Nicole;**
-----------------------------------------
Wyjrzałam przez okno.... Za moim parapetem wisiał na pergoli James z gitarą. Miał zaplecione ręcę o szczebelki pergoli tak żeby móc grać ale się nie wywrócić. Grał i śpiewał.
Make you love me again
Make you love me again
50 girls at the door
And they all wanna roll, wanna roll, but I gotta say no
One girl that I'm looking for, there she go
I knew you'd be back for another round
Give me a chance to lay it down
The night is young
We're having fun
Show me love, hit me up
You're so beautiful
When we dance
Heaven opens up
Girl I just thought that I should let you know
Baby, when the night's done I'll let you go
I'm gonna promise you'll be back for more
I wanna touch you like I did before
So baby take my hand, take my hand
Imma make you love me again (make you love me again love me again)
Imma make you love me again (make you love me again)
Imma make you love me again
Tell me what you like on the floor, on the floor
All night what you wanna do
Baby girl it's up to you, up up to you
I knew you'd be back for another round
The way that you moves just knocks me down, oh girl
The night is young
We're having fun
Show me love, hit me up
You're so beautiful
When we dance
Heaven opens up
Girl I just thought that I should let you know
Baby, baby, when the night's done I'll let you go
I'm gonna promise you'll be back for more
I wanna touch you like I did before
So baby take my hand, take my hand
Imma make you love me again (make you love me again love me again)
Imma make you love me again (make you love me again)
Imma make you love me again
Imma make you love me again
Baby, when the night's done I'll let you go
I'm gonna promise you'll be back for more
I wanna touch you like I did before
So baby take my hand, take my hand
Imma make you love me again (make you love me again love me again)
Imma make you love me again (make you love me again love me again)
Imma make you love me again
(Ey ey)
Love me again
(Ey Ey)
Love me again
(Ey Ey)
Love me again
(make you love me again, love me again)
Love me again
-Wariacie wejdź bo spadniesz.- Zaśmiałam się, a chłopak wlazł mi do pokoju.-Idioto mogło ci się coś stać.- Powiedziałam i trzepnęłam go rękę w klatkę. Chłopak złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie tak, że nie było między nami wolnego miejsca.
-Julcia ja naprawdę cię przepraszam. To nie powinno tak być. Powinienem być z tobą szczery.- Zaczął chłopak, a ja go pocałowałam.
-Powinieneś być szczery ale w końcu nic się nie stało.- Powiedział jak się od siebie oderwaliśmy.
-Czyli, że mi wybaczasz?
-Jasne głuptasie.- Pocałowałam go jeszcze raz. Trwało to może z 20 minut, gdyż przeszkodził nam dźwięk otwieranych drzwi przez, które wparował Latynos.
-Sorry, że przeszkadzam kochasie ale ja, Monic, Kendall, Vivienne, Logan i Claudia idziemy do kina..- Powiedział Carlos.
-Okey. Pa.- Powiedział James i wypchnął Losa z pokoju zatrzaskując drzwi na klucz.
-Co ty kombinujesz panie Maslow?- Zaśmiałam się.
-Zobaczysz mała.- Powiedział i mnie namiętnie pocałował. Pocałunki były delikatne i stawały się coraz namiętniejsze i gorętsze. Były pełne pożądania. Chłopak delikatnie położył mnie na łóżku i znalazł się nade mną.
-Nie.- Powiedziałam lekko odpychając chłopaka.
-Przepraszam. Za bardzo mnie poniosło.- Chłopak usiadł obok mnie.
-Nie chodzi o to, że nie chce. Po prostu nie jestem gotowa i.... i boję się.- Podciągnęłam nogi pod siebie i schowałam głowę.
-Ej kochanie.- Chłopak położył rękę na moich plecach.- Spójrz na mnie.- Podniosłam wzrok i spojrzałam w jego piękne, piwne i głębokie oczy napotykając jego zmartwiony wzrok.- Zdaje sobie sprawę, że możesz nie być gotowa. Wiem też, że możesz się bać bólu. Ale tak naprawdę nie ma czego. W życiu bym cię nie skrzywdził. Nie zrobię nic bez twojego pozwolenia. Kocham cię. Jesteś dla mnie wszystkim. Nigdy ci nic nie zrobię.
-Wiem ale na razie nie.- Przytuliłam się do niego.
-Rozumiem. Będę czekał nawet do końca życia.- James objął mnie ręką.
-Poczekaj chwile.- Powiedziałam i podeszłam do moich głośników. Wzmacniacz dostałam od mamy, a głośniki stereo firmy ,,Marshall" odkupiłam od znajomego. Włożyłam do odtwarzacza, podłączonego pod to wszystko, jedną z moich ulubionych płyt- Black Sabbath Paraniod. Od razu przełączyłam na Electric Funeral. Usiadłam obok Maslowa i się do niego przytuliłam. Mimowolnie zaczęłam nucić piosenkę.
-Niezłe.- Stwierdził James.
-wiem. A propo muzyki. Pamiętasz jak mówiłam, że podoba mi się taka jedna piosenka z popu?
-Pamiętam.
-Wiesz dziś usłyszałam ją po raz drugi ale nadal nie znam tytułu.
-Gdzie ją słyszałaś?
-A taki jeden wariat śpiewał ją za moim oknem.- Zaśmiałam się.
-Nie mów, że nasza piosenka ci się podoba.
-O dziwo mi się podoba. Jak to powiedział mój idol ,,Pop wcale nie oznacza shit. Shit oznacza shit, niezależnie od rodzaju muzyki." Wasza piosenka mi się podoba. Tylko powiedz jak się nazywała.
-Love me again.- Powiedział chłopak. dalej siedzieliśmy rozmawiając się, gadając i słuchając muzyki z mojej kolekcji płyt zawierającej 43 płyty. Większości nigdy nie przesłuchałam ale cieszę się, że je mam. Wieczorem James z niechęcią (musiałam go wyrzucić siłą z domu) wrócił do siebie. Zjadłam kolacje, poszłam się wykąpać i położyłam się do łóżka. Spoglądałam w okno i widziałam jak mój chłopak kładzie się spać i również spogląda w okno. Po chwili moje oczy napotkały jego wzrok. Uśmiechnął się do mnie i posłał mi całusa. Odwzajemniłam uśmiech i wykonałam gest jakbym łapała buziaka i chowała go do serca. Pięć minut później zasnęłam.
---------------------------------------------------------------------------
I jak wam się podoba? Mi bardzo. Niestety mam karę do poniedziałku i nie wiem czy uda mi się włamać na komputer aby napisać coś tu albo na moim pierwszym blogu.
Papatki
Nicole;**
Subskrybuj:
Posty (Atom)