Witam was w tą całkiem miłą sobote :) Jak widze zainteresowanie tym opowiadaniem nadal jest nikłe a wręcz zerowe -.- Jeżeli nadal tak zostanie to usune tego bloga za jakiś czas. Kurcze co ja mam z tym usówaniem?! Dobra nie ważne. Zapraszam na kolejny rozdział.
----------------------------------------------------------
Rano obudziłam się w świetnym nastroju... Chwila. SAMA SIĘ OBUDZIŁĄM?!?!?!?! WOO HOO!!! Wreszcie obudziłam się bez skakania po mnie przez Monic XD Spojrzałam na zegarek wskazujący 5:30 -.- Jeszcze pół godziny bym mogła pospać... Założyłam jakąś bluze i usiadłam na parapecie. Moje okno wychodzi akurat na dom Maslowa i na jego... sypialnie XD On tak słodko śpi. Po chwili otworzył oczy. Poleżał chwile i wstał z łóżka. ,,Może nie powinnam go podglądać?" Pomyślałam widząc, że piżamą chłopaka są zwykłe bokserki. Trzeba powiedzieć, że widząc jego klate zrobiło mi się maksymalnie gorąco i zakręciło mi się w głowie. Chłopak podszedł do okna zakładając zieloną koszulke i pomachał mi uśmiechnięty. Lekko zawstydzona mając jeszcze przed oczami jego klate odmachałam. Chłopak się zaśmiał i wyszedł z pokoju. Po 10 minutach wyszedł z domu i skierował się w stronę wejścia do nas. Słyszałam jak wita się z dziewczynami po czym idzie da góry. Nie ogdwracałam oczu od okna. Usłyszałam jak drzwi pokoju się otwierają.
-Ładnie to tak chłopaka podglądać?- Wymruczał mi James prosto do ucha, a ja go pocałowałam.
-Nie wiem o czym mówisz.- Powiedziałam niewinnie gdy się od siebie odsuneliśmy.
-Taaak jaaasne.- Zaśmiał się i mnie przytulił. Poszłam do łazienki się przebrać i wróciłam w ciemnych dżinsach i fioletowej bluzie zakładanej przez głowe.
-Ślicznie wyglądasz.- Przytulił mnie Masełko
-Dzięki.- Cmoknęłam go w policzek i trzymając się za ręcę zeszliśmy na dół. Weszliśmy do kuchni, gdzie Vivi przygotowywała śniadanie. Bez niej umarłybyśmy z głodu :) Chciałam usiąść na krześle ale Maslow pociągnął mnie na swoje kolana na co się zaśmiałam.
-Wariat.- Powiedziałam i się w niego wtuliłam.
-Zacowujecie się jak para.- Powiedziała Claudia z dziwnym spojrzeniem.
-Chodzi ci o to?- Zapytał James i mnie namiętnie pocałował. Dziewczyny wokoło zaczeły piszczeć aż mi bembenkiw uszach popękały.
-Ciszej!- Wrzasnęłam odrywając się od Maslowa.- Wiem, że się cieszycie ale oszczędźcie mój słuch.-Zaśmiałam się.
-Ale to w spaniale.-Pisnęła Monic.
-Ale kiedy to się stało, i jak, i czemu was w budzie wczoraj nie było?- Dopytywała Vivienne.
-Wczoraj, normalnie i dla tego, że poszliśmy do kawiarni.- Starałam się odpowiedzieć na wszystki pytania.
-To my znosimy nauczycieli, a wy się po kawiarniach włuczycie?!- Zaśmiała się Monic próbując być poważna.
-Tak.- Odpowiedziałam spokojnie.- A gdzie Claudia?
-Tu jestem.- Powiedziała i weszła do kuchni podając mi plecak.- Pierwszy mamy w-f. Osobno chłopaki, osobno dziewczyny.- Ostatnie powiedziała patrząc na mnie i na Jamesa ale byliśmy zbyt zajęci sobą żeby zwrócić na nią większą uwagę.
-Ej gołąbki! To dla was.- Powiedziała po chwili Vivienne i podała nam miski z płatkami.
-Dzięki.- Powiedzieliśmy równo i wzieliśmy się za jedzenie śniadania.
-My idziemy.- Powiedział James , gdy skończyliśmy jeść.
-Jest dopiero 7.- Powiedziała Claudia
-I co z tego?-Chwyciliśmy za plecaki i wyszliśmy z domu trzymając się za ręcę.
-Co ty mi kombinujesz w tej ślicznej główce?- Zaśmiałam się gdy szliśmy chodnikiem w kierunku przeciwnym od szkoły.
-Zobaczysz.- Pocałował mnie w policzek i szliśmy dalej.- Znalazłem to miejsce jak tylko się tu przeprowadziłem.- Powiedział gdy weszliśmy do pizzeri czynnej całą dobę. Zaraz po wejsiu poczułam na sobie wzrok jakiś dziewczyn. Wysokich, ładnych w dziewczęcych ciuchach. Założyłam kaptur na głowę i poszłam za Jamesem poszukać jakiegoś stolika. Usiedliśmy gdzieś w kącie, ale nadal czułam na sobie wzrok tamtych dziewczyn.
-Ej mała co jest?- Zapytał Maslow widząc moją mine i to jak coraz głębiej zapadałam się w swój kaptur.
-One się ze mnie śmieją. Ja to wiem. Powiedz mi czemu zamiast jakiejś ŁĄDNEJ dziewczyny wybrałeś mnie? Czemu ja?
-Słuchaj. Tamte dziewczyny są głupie. Wiem bo się kilka dni temu do mnie przystawiały. Są tempe jak para butów za dwa dolce. Ty jesteś inteligentna, zabawna i przepiękna ale musisz bardziej w siebie uwierzyć.
-Ale to nie zmienia faktu, że zamiast dziewczyny w sukience wybrałeś dziewczyne w męskiej bluzie.
-Ile razy ci mam powtarzać. JESTEŚ ŁADNIEJSZA OD TYCH WSZYSTKICH DZIEWCZYN. A teraz jaką pizze bierzemy?- Uśmiechnął się, a ja zdejmując kaptur spojrzałam na menu.
-Może skomponujemy pizze własnego pomysłu?
-Jasne to z salami
-pieczarkami
-kurczakiem
-owocami
-anszuła
-pikantnym sosem
-I potrójnym serem.- Dokończyliśmy razem i wybuchliśmy śmiechem. James podszedł do lady zamówić pizze, a ja kontem oka obserwowałam reakcje pani, która zapisywała jego zamówienie :)
-Ej ty.- Podeszła do mnie jedna z tych dziewczyn
-Co?- Spojrzałam na nią
-Niepodobasz nam się ale szanuje decyzje Maslowa i mam tylko prośbę. Nie złam mu serca bo niebędzie mugł śpiewać.
-O czym ty mówisz?
-Ty nie wiesz, że on śpiewa?
-Przecież to jest zwykły chłopak chodzący do liceum
-Ja musze lecieć.- Uciekła jakby unikając tematu. Podszedł do mnie Maslow.
-Masz mi coś do powiedzenia?- Zapytałam
-Nie a co?
-Podeszła do mnie jedna z tych dziewczyn i zaczęła gadać, że mam ci nie złamać serca bo nie będziesz mugł śpiewać, a jak sie zapytałam o co chodzi uciekła.
-Eeee. Teraz ci nie mogę powiedzieć.
-James.
-Nie dzisiaj. Najpierw musze pomyśleć.- Przerwał nam koleś, który przyniusł nam pizze. Zapominając o całym zdarzeniu zaczeliśmy konsumować tą dziwną lecz przepysznął pizze. 10 minut przed dzwonkiem na lekcje doszliśmy do szkoły.
----------------------------------------------------------------------------------
Jak myślicie co ukrywa James? Ja sama nie wiem ale czekam na wasze propozycje :)
Prosze o komy
Papatki
Nicole;**
Niech jej powie że jest w zespole plis! Super rozdział i ja czytam tego bloga! Mam jeszcze jedną prośbę, niech pojawi się reszta chłopców?! Plose?! Czekam nn:*****
OdpowiedzUsuńŚwietny blog. Czekam nn :D
OdpowiedzUsuń